-
Eko piknik w Żywcu
Nie lubimy i nie potrafimy się nudzić. Weekendy spędzamy zawsze aktywnie, lubimy podróżować i zwiedzać, na ile wystarcza grubość portfela na tyle korzystamy z dobrodziejstw okolicy ale też Polski ;). Popołudnia też spędzamy aktywnie, jeśli nie w parku, to na placu zabaw, jeśli pogoda nie pozwala zapraszamy koleżanki Melci albo robimy coś kreatywnego. Melcia od małego była, ze tak to ujmę, wciąż bodżcowana. Teraz trochę z tego powodu cierpimy, bo na jej ustach jest nieustanne pytanie “to gdzie jedziemy?” albo “gdzie idziemy teraz?”. Nie mamy jednak co narzekać, bo nasza córcia umie się sama zabawić i na tę ilość zabawek, którą posiada, jest w tym na…
-
Randka z miastem
Każdy chyba ma takie miejsce na ziemi, które kocha. Ja mam. Miasto. Miasto, w którym każdy zakątek wydaje się ciekawy, miasto które zawsze coś skrywa w zanadrzu, miasto w którym nigdy się nie nudzę. Takie miasto, z którym można iść na randkę. Według mnie jednym z motywów przewodnich serialu “Seks w wielkim mieście” jest miłość do miasta- Nowego Jorku. W jednym z odcinków jest nawet wątek randki z miastem. Nowy Jork w tym serialu ma ogromne znaczenie, a ja wiem dlaczego. Miejsce, które lubisz, do którego chcesz wracać, w którym lubisz bywać nie tylko określa Ciebie jako osobę, to miasto sprawia,…
-
Poświęcenie nie tak szlachetne.
Dziś post o poświęceniu. Nie chcę pisać o górnolotnym poświęceniu z jakim z reguły kojarzy nam się to słowo, ale o takim codziennym, zwykłym. Słowo matka samo w sobie zawiera element poświecenia. Poświęcenie czasu, błogich nocy, a nawet ciała i zdrowia. Godząc się na bycie matką, godzimy się na mniejsze lub większe poświęcenie. Słowo kobieta, już samo w sobie, łączy się ze słowem poświęcenie. To z reguły kobieta poświęca siebie, swoją karierę, marzenia dla niekoniecznie wyższych celów ale np. dla partnera/męża/konkubenta, czasem szefa, brata, ojca. Kobieta ma naturalną zdolność, a nawet tendencję do poświęcania się, do odpuszczania swoich celów…
-
We dwójkę inaczej…
Wyjaśniam naszą nieobecność na blogu i brak postów. Bohaterka tego bloga- Melania miała pierwszy w swoim życiu urlop ;). Urlop, który spędzaliśmy z mężem w domku letniskowym u moich rodziców wraz z Melą i częściowo jej kuzynką Hanią szybko dobiegł końca, ale Melcia nie chciała wracać i zażyczyła sobie jeszcze tydzień u moich rodziców. Babcia i dziadziuś są raczej odświętnym elementem dzieciństwa Melanii, a ponieważ mała jest wyraźnie złakniona rodziny, chętnie korzysta z opcji dłuższego pobycia z dziadkami. My z mężem wróciliśmy więc na stare śmieci, a Melcia zrobiła sobie urlop- od rodziców, zdjęć, bloga i osiedlowej nudy. Dzięki “łaskawości” moich…
-
Słodka rywalizacja
Dlaczego kobietom tak ciężko jest się wzajemnie akceptować? Dlaczego, przy pierwszym kontakcie, jeśli jesteś młodsza, szczuplejsza lub masz więcej pieniędzy (a to oznacza nic innego tylko lepsze ciuchy, fryzjera i kosmetyczkę) jesteś skazana na porażkę, na brak akceptacji ze strony tej “gorszej” kobiety. Kwestii urody nawet poruszać nie będę, po pierwsze to zależy od gustu, po drugie to zawsze czyni Cię przegraną w gronie kobiet, jeśli jesteś piękna, pewna siebie i masz powodzenie u płci przeciwnej. Kiedyś przeczytałam, bodajże w “Charakterach”, że kobiety instynktownie wybierają sobie na przyjaciółki te brzydsze od siebie. Tutaj podane były takie przykłady jak: jedna zawsze jest szczuplejsza lub ma dłuższe włosy (tak, nawet…
-
Urodziny w figloparku
Dziś Melania spędziła cudowne popołudnie. Była jednym z gości na urodzinach naszej sąsiadki- 3 letniej jubilatki Wiktorii. Impreza na prawdę udana. Najwytrwalsi, w tym i my, siedzieli aż do zamknięcia figloparku (mniej więcej 20). Melania ma na sobie, wybraną przez siebie, sukieneczkę z MM Dadak. Sukienka z 50% wyprzedaży, kosztowała nas 40 złotych. Jak pisałam firma jest polska, siedzibę na w Bielsku. Poniżej zdjęcie z jubilatka we własnej osobie 🙂 Zdjęć niestety dodałam niewiele, gdyż dzieciaki tak szalały że większość wyszła rozmazana.
-
Czy dużo znaczy dobrze?
Pogoda ostatnio jest bardzo, bardzo kapryśna. Rano było duszno i pochmurno, popołudniu wyszło słońce i niemiłosiernie grzało, wieczorem grzmiała burza a ulewa jest była silna, że nie widać było co jest za oknem. Teraz jest pogodnie, rześko, przyjemnie… W taką pogodę wypada być tylko singlem. Gdy słońce grzeje można biec na leżak i smażyć się do upadłego, gdy po chwili leje deszcz można iść z koleżanką do kina albo na kawę, gdy jest zimno można spędzać długie wieczory z książką w ręku i sączyć ciepłą herbatę. Nikt nie szarpie za rękę, nikt nie nudzi, nie prosi, nie krzyczy… choć w tych czasach dzieci nie cierpią z powodu braku zabawek, to…
-
Kukurydzianki
Urodziłam się w małym mieście. Gdy byłam małą dziewczynką było małe i do tej pory niewiele się zmieniło, ale to miasto powiatowe i nie mogę powiedzieć, że wychowałam się na wsi. Mimo tego mam wiele wspomnień z okresu dzieciństwa związanych z wsią. We wczesnej podstawówce miałam koleżankę, która ze wsi pochodziła i co wakacje spędzała tam niemal dwa miesiące. Nie pamiętam jak często tam bywałam, bo było to dawno temu, ale pamiętam że nawet kilka razy tam spałam i wiele moich wakacyjnych wspomnień wiążę się z tym miejscem. Jej babcia miała niewielki domek zaraz obok mizernego strumyka, kury, kaczki, świnie i chyba jeszcze jakieś zwierzęta. Dom stał na wprost ulicy,…
-
Bajki czar
Chciałabym na tydzień przenieść się do XVIII czy XIX wieku, zamieszkać w takim pałacu jaki mamy w Łańcucie czy Pszczynie, włożyć długą suknię z gorsetem i zachłysnąć się atmosferą tamtych czasów. Piłabym herbatę z porcelanowych filiżanek, dolewając do niej świeżego mleka, siadałabym na szezlongu czytając romanse i grzejąc stopy w cieple kominka, na obiad jadłabym dziczyznę popijając ją pitnym miodem. Wieczorami odwiedzałyby mnie moje przyjaciółki, czytałybyśmy poezję na głos lub grały w brydża, chodziłabym na wspaniałe bale i tanczyła walca. Kto nie chciałby zasmakować takiego życia choćby przez jeden dzień? Póki co muszę sama sobie pisać własną bajkę dopasowaną do obecnej rzeczywistości, ale nikt nie zabroni mi ani marzyć ani…
-
Rozpocząć tradycję…
Niedługo po przebudzeniu, zaraz po nakarmieniu córeczki, robię sobie parzoną kawę w swoim ulubionym kubku. Nieważne jak mi minęła noc i jaka jest pogoda za oknem, ta kawa to coś na co czekam odkąd otwieram oczy i coś co smakuje mi najlepiej z samego rana. Nie chodzi tu o efekt przebudzenia po kofeinie (która niestety na mnie nie działa), ale o cały rytuał czekania, przygotowywania, o niezwykle aromatyczny zapach i smak kawy, o to że ją piję z ulubionego kubka… Kawa zawsze towarzyszy mi rano, wprowadza mnie w błogi, rodzinny, spokojny nastrój. Być może dlatego że i dla mnie i dla mojego męża nie ma lepszego…