-
Zimowe wyzwanie fotograficzne
Do zimowego wyzwania u Jest rudo podeszłam bardzo poważnie. Każde zdjęcie jest przemyślane i zrobione na tyle starannie, na ile opanowałam sztukę fotografii. Wszystkie zdjęcia, z wyjątkiem fotografii numer 3. i 4., zrobione są aparatem Nikon D90 wraz z obiektywami Nikkor 35 mm lub Nikkor 70-300 mm. Mam nadzieję, że spodoba się Wam zarówno interpretacja tematu jak i jakość wykonania. Zapraszam do mojej mini galerii :). 1. w oknie 2. kubek 3. płomień 4. blisko 5. na okrągło- bo kawa to napój bogów 😉 6. w bieli 7. jak słodko 8. tylko zimą- Grzaniec tylko zimą! 9. kształty 10. przy Tobie 11. autoportet 12.…
-
Czym skorupka za młodu…
Nie wiem na ile mam dziękować genom, na ile mamie, a na ile po prostu sobie, że odkąd sama przeczytałam “Psa, który jeździł koleją” zaczęłam nabierać rozpędu w połykaniu książek. Jestem szczęściarą, bo w moich żyłach płynie krew moli książkowych, a jako dziecko czy nastolatka nierzadko widziałam mamę nad książką i chwała jej za to, że zachęciła mnie do takich twórców jak np. Rodziewiczówna. Miałam też szczęście bo w gimnazjum trafiłam na koleżankę, z którą gdy tylko się spotykałyśmy w 90% rozmawiałyśmy tylko i wyłącznie o tym, co przeczytałyśmy i co chciałybyśmy sobie polecić. W czytaniu prześcigałyśmy się do tego stopnia, że…
-
Było minęło…
To nie był zły rok. To był najlepszy rok od tych trzech lat, odkąd mieszkam w Żywcu. Rok, w którym pogodziłam się z wieloma sprawami i uczuciami. Gdybym miała nadać mu imię, właśnie takie by otrzymał “Rok zgody” lub “Rok pogodzenia”. Zobojętniałam na rzeczy, które wprawiały mnie w smutek lub rozgoryczenie, strząsnęłam z siebie wiele żalu, który w sobie nosiłam. Nie jest cudownie, nie jest źle. Jest w miarę, ale liczę, że nadejdą lepsze dni. Nigdy nie składałam postanowień. 1 stycznia to nie jest dla mnie magiczna data. Nie postanawiam niczego, kontynuuję to, co zaczęłam, a co wyjdzie w trakcie pewnie ukończę- bo taka jestem. Co zaczynam- kończę. Na Nowy…
-
Nie mogę żyć bez..
Ci, którzy śledzą mnie w miarę uważnie wiedzą, że rodzina, której nie miałam możliwości wybrać, jest najlepszą rodziną, jaką mogłam sobie wymarzyć. Wspominałam kiedyś, że w życiu może z górki nie mam, ale jeśli chodzi o rodziców to można powiedzieć, że chyba tutaj skumulowało się wszelkie szczęście jakiego mogłam doznać, bo takich jakich mam ja, to chyba nikt na świecie nie ma :). Podobna rzecz jest z mężem (ciekawych odsyłam tutaj), na prawdę nie wiem czym sobie na to zasłużyłam, że ludzie mi najbliżsi są ludźmi tak wspaniałymi. Na prawdę jestem bezczelną farciarą w tym aspekcie. Nie mogę więc żyć bez moich bliskich. Bez mojego męża i ukochanej córki, bez…
-
Życzliwym być…
Któregoś wieczoru dostałam zaskakującego maila, którego z nutą podejrzliwości pokazałam mężowi i zapytałam: “Podać adres?”. Sprawdziliśmy co nieco w internecie, czy to nie jakieś naciąganie, bo różnie bywa i szybko odesłałam maila zwrotnego z adresem i numerem telefonu. Nie czekałam, bo momentami ciężko mi było uwierzyć, że tak po prostu, bez okazji może stać się coś miłego, dzięki komuś, kogo w ogóle nie znam. Wczoraj przyszedł kurier, tym bardziej nas zaskoczył, że akurat drzwi do klatki schodowej były otwarte, więc po prostu zadzwonił dzwonkiem do drzwi. W wielkim pudle, które dostałyśmy był pięknie zapakowany, ogromny miś i niezwykle serdeczny list, który bezsprzecznie świadczy o tym, że ktoś gdzieś tam w…
-
Olejowanie, czyli jak rozwieję Wasze obawy ;)
Postanowiłam dziś napisać Wam parę słów na temat olejowania. Mam okresy, że olejuję włosy co każde mycie, ale zdarza mi się, że robię to rzadziej np. raz na tydzień. Włosy mam bardzo długi, mniej więcej do wcięcia w talii i średnio-porowate, na końcówkach zmierzające do wysokiej porowatości. O włosy muszę więc szczególnie dbać. Żeby zacząć przygodę z olejowaniem warto wystartować od odpowiedniej pielęgnacji. Coś już na ten temat pisałam, więc nie będę się powtarzać. Przypomnę tylko, że nie stosuję drogeryjnych szamponów, masek, odżywek, jedwabiów czy innych rzeczy zawierających w składzie silikony, SLS, parabeny. Jak wspominałam, silikony oblepiają włosy, uniemożliwiając wnikanie dobroczynnych składników np. z…
-
Twardy orzech do zgryzienia ;)
Natchnieniem tego postu stała się dolegliwość mojego malutkiego sąsiada z rodzinnego miasta. Dolegliwość dość częsta i u dzieci i u dorosłych, ale niestety przykra i jeśli długo się utrzymuje to poważna w skutkach. Mowa tu o zaparciach. Melania gdy była młodsza cierpiała na zaparcia lub zatwardzenie dość często. Jakie stosowałam wtedy na to sposoby? Przede wszystkim suszone śliwki. Moja córa zajada ze smakiem różne suszone owoce, śliwki wprawdzie nie należą do jej ulubionych, ale jedną byłam w stanie w nią “wmusić”. Często ta jedna pomagała, a jeśli nie brałam się za… Kompot. Właśnie z suszonych śliwek i jabłek. Taki kompot dosładzałam miodem, a Melusi takie słodkie kompoty zawsze smakowały, więc…
-
Granatowe love ;)
Bardzo lubię granatowy kolor, w przeciwieństwie do mojej mamy, której kojarzy się on z mundurkiem szkolnym i nie darzy go sympatią ;). Jest on moim zdaniem niezwykle szlachetny, kobiecy, nieoczywiście elegancki, pasuje do stylu sportowego, biura i na randkę. Można go kolorystycznie łączyć na tysiące sposobów, gdyż dla mnie jest w pewien sposób neutralny- jak dżinsy ;). Poniższa stylizacja “stworzona” jest właśnie takim szlachetnym odcieniem granatu, ciemnym ale odrobinę szafirowym, złamanym; zdjęcia odrobinę przekłamują kolor- gdyż było bardzo słonecznie. Chociaż jest on dominujący, nie zdominował zestawu, bo pierwsze skrzypce grają tutaj odcienie żółci i czerwień. Uwielbiam zresztą połączenie żółci i granatu, czerwieni i granatu oraz pudrowego różu i granatu. Ta…
-
Wyznania niemobilnej mamy
Od ośmiu lat nikomu nie udało się przekonać mnie żeby zrobić prawo jazdy. W dzisiejszym poście nie będę ubolewać jak mi niewygodnie w życiu, tylko obalę wszelkie argumenty wobec mnie stosowane i pokażę jak fajnie prawo jazdy jest… nie mieć 🙂 “Nie jesteś niezależna”– jak to słyszę to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Do tej pory zależność kojarzyła mi się, no właśnie…, z zależnością wobec kogoś. Owszem jestem zależna, bo nie mam pracy i NIESTETY jestem uzależniona od portfela, chęci, zdania męża w każdej kwestii związanej z finansami. To jest najbardziej przykra i bolesna forma zależności, na moje nieszczęście dotyczy mnie w 100%. Ja więc życiową zależność odbieram…