Gdy przyjaciele pozostają…
Podobno prawdziwych przyjaciół już nie poznajemy w biedzie, ale po tym jak znoszą nasze sukcesy. Myślałam nad tym ostatnio, bo muszę przyznać, że od pewnego czasu otacza mnie masa życzliwych ludzi.
Ostatnich kilka miesięcy nie nazwałabym pasmem sukcesów. Nie działo się u mnie za dobrze, jeśli mogę użyć takiego eufemizmu. W tym jednak czasie poznałam wiele fantastycznych osób, dzięki których życzliwości każdy mój dzień staje się łatwiejszy. Gdybym jednak nie była aktualnie w przysłowiowej biedzie, nie miałabym okazji przekonać się jak wiele serdeczności kryje się w innych.
Do sukcesów i ich “znoszenia” tak naprawdę nikt nie jest nam potrzebny. Rodzina zawsze przyklaśnie naszym osiągnięciom, przynajmniej ta najbliższa. A same sukcesy? Cóż, jedynym ich problemem jest to z kim je oblać. Jeśli ludzie odwracają się od nas kiedy pniemy się po szczeblach kariery, to trzeba przyznać – łatwiej to przełknąć.
Jeśli jednak zostajemy całkiem sami, kiedy jest naprawdę źle, to wtedy nic już nie pomoże. Nie jest trudno wspierać kogoś, komu jako tako się wiedzie i jedyne co możemy zrobić to poklepać go po ramieniu i powiedzieć dobre słowo. Znacznie trudniej jest zadeklarować się po konkretnej stronie barykady i obiecać realne wstawiennictwo. O wiele łatwiej jest pożyczyć kilka, kilkanaście a nawet więcej stówek, niż opowiedzieć się po czyjejś “prawdzie”.
Ja już przekonałam się, że przyjaciół rzeczywiście poznaje się w biedzie i to w biedzie właśnie – przyjaciele jak nikt, są nam realnie potrzebni. Wiem, że rodzina stoi ponad wszystkim, ale są sytuacje kiedy nie obejdziemy się bez drugiego, z pozoru zupełnie obcego człowieka. Są sytuacje kiedy pomoc osoby z zewnątrz jest nieunikniona.
Sukces drugiej osoby czasem może być trudny do przełknięcia, ale nie wymaga od nas poświęceń czy wyrzeczeń. Zazdrość, owszem, bywa podła i gorzka i nie zawsze działa motywująco na zazdroszczącego, ale jest tylko przedwstępnym przesiewem. Kolejnym punktem jest przysłowiowa bieda, która wykruszy przyjaciół do tej naprawdę magicznej garstki.
Parka – Fabryka Jeansów