Karma nie wraca – daj mu odejść i żyj
Karma nie wraca. I to nie jest wyrzut, to nie jest pretensja. To jest fakt. Wiara w powracającą karmę to po pierwsze myślenie magiczne, trochę jak plucie przez ramię, gdy czarny kot przetnie Ci drogę. Po drugie jest to teoria wysnuta na podstawie błędnych interpretacji wielkiej mądrości buddyzmu tj. prawa przyczyny i skutku. Wiara w karmę czyli tajemnej sprawiedliwości, która odpłaca za nasze krzywdy to takie trochę tuczenie naszego cienkiego jak przecinek duszka zawiści i zemsty. Tuczenie tak skuteczne aż przerodzi się on w spasłego wieprza, który zasłoni nam cały trzeźwy ogląd na świat. Dlaczego o tym piszę? Bo wiara w karmę to chęć zemsty, a zawiść i negatywne uczucia ranią i krzywdzą wyłącznie jego nosiciela. Jeśli więc jesteś osobą skrzywdzoną to lepiej to przeczytaj.
Karma nie wraca
Oczywiście to, że wiara w sprawiedliwość, karmę i inne rozsypywanie soli czy tłuczenie luster ma tyle samo sensu co wiara w krasnoludki. I nie powinno to nikogo w XXI wieku dziwić. Żadne zabobony, żadne magiczne zaklinanie rzeczywistości nie ma naukowego i realnego wytłumaczenia, nie ma na nie dowodów. To taki trochę zaścianek, który wlecze się za nami z XIX chłopskiej wsi i nie chce odpuścić. Ale nie o tym dziś. Zostawmy zabobony i wróćmy do nieszczęsnej karmy . Karma w postaci mściwej “suki” – bo tak o niej ciągle słyszę – to nic innego jak mściwa sucz, która mieszka w nas samych. Ta mściwa sucz zatruwa tylko i wyłącznie osobę, która rozdrapując rany i pragnąc zemsty czeka w napięciu, aż coś złego spotka oprawcę. Sprawiedliwość jest dobra. Sprawiedliwość jest potrzebna. Jednak czystej sprawiedliwości na świecie nie ma i nie będzie. Nie ma na to szans. Wiesz dlaczego?
Ofiara czy oprawca?
Bo nasze poczucie krzywdy jest subiektywne, a im bardziej grzebiesz w ranie, tym mocniej ona się jątrzy. To, że Ty kogoś uważasz za oprawcę, nie znaczy że tak do końca jest. Znam osoby, które z premedytacją ranią, kłamią, manipulują, krzywdzą i z pełnym przekonaniem wierzą, że to ich ofiary spotka kara. Kara za nieposłuszeństwo, za odwagę postawienia się, za prawdomówność, za domaganie się równego traktowania czy szacunku. I uwierz, te osoby nawet nie widzą, że to one są oprawcami. Czyja więc karma jest tą prawdziwą? Karma na którą czeka oprawca, czy ofiara? I czyja subiektywna wersja może zostać uznana za obiektywną? I naprawdę sądzisz, że karma wróci do osoby przebiegłej, cwanej, wyrachowanej, pozbawionej empatii? Myślisz, że socjopata, narcyz, oszust, złodziej czy gwałciciel w ogóle odczuje jakąkolwiek postać karmy? Że cokolwiek zrozumie? Że będzie miał chwilę refleksji? Nie. Znajdzie kolejną ofiarę, kolejny żer, kolejne pole do oszustw i pójdzie w innym kierunku.
Gdyby karma wracała to…
Teraz będzie ostro, ale na końcu zrozumiesz dlaczego mi zależy, żebyś Ty ofiaro przestała wierzyć w karmę. I dlaczego musisz ogarnąć to na tak drastycznym przykładzie. Gdyby karma wracała to wielu nazistów, którzy mieli na sumieniu tysiące żyć zamiast wylegiwać się na słońcu południowej Ameryki, skończyłoby na stryczku. Gdyby karma wracała nie byłoby nieszczęść. Nie byłoby zwłok dzieci regularnie chowanych do beczek na kapustę przez własnych rodziców. Nie byłoby tortur, nie byłoby sadyzmu albo byłoby tego tak dużo, że jeden zabijałby drugiego – na zasadach karmy rzecz jasna. Wyobraź sobie to realnie. Jak ta karma wraca do dzieciobójców? Jak to się dzieje, że dalej jest tyle krzywdy i nieszczęść? Wyjaśnisz mi na tej podstawie jak działa karma? A może działa tak, że ofiary gwałtów, morderstw, eksperymentów medycznych i tortur na to zasłużyły? Wystarczy głębiej nad tym pomyśleć, żeby zrozumieć, że karma rozumiana jako zemsta i bumerang krzywdy nie działa.
Karma nie wraca, bo…
Karma to zasada przyczyny i skutku. Sami kreujemy nasze życie poprzez wybory i działania jakie podejmujemy. To, że dzielimy się jedzeniem i ubraniami wcale nie znaczy, że ktoś inny podzieli się tym z nami. To nie działa na zasadzie wzajemności, to nie jest kołowrotek dla chomika. To jest odpowiedzialność za swoje działania i świadome kierowanie naszym życiem. Nie zawsze ma znaczenie, że się dzielimy, czasem większe znaczenie ma to z kim się dzielimy. Nie mamy wpływu na innych ludzi, ale własnymi wyborami możemy zmienić nasze życie. Karma to odpowiedzialność za własne decyzje, to kreowanie swojego życia. To pamiętanie, że każdy skutek ma przyczynę, ale nie są to przyczyny magiczne i jakieś zaklęcia. To wynik naszych własnych działań i wyborów.
Karma to bezwzględna sucz, która trawi samą Ciebie
Kto czeka na zemstę? Kto jej pragnie? Ktoś, kto się nie wyzwolił. Złość, zawiść, zazdrość i wszelkie emocje, które sprawiają, że pociesza Cię jedynie wizja zemsty i karmy, to Twój własny wór pokutny. Odszedł, zostawił Cię, być może zdradzał, oszukiwał finansowo, bił, pił na umór, manipulował, był socjopatą, narcyzem albo zrobił dziecko innej i uciekł od Ciebie. To boli – doskonale to rozumiem. Będzie jednak boleć bardziej jak będziesz myśleć czy spotkała go już kara. Po pierwsze to oznacza, że wciąż będziesz się w tym grzebać. Szukać go, śledzić na portalach, obserwować, wypytywać, a to tylko pokazuje jak zagrzebana wciąż w tym jesteś. Daj mu odejść i wyzwól siebie. Jeśli nie jesteś w stanie zapomnieć jego czy krzywd, które Ci wyrządził idź na terapię. Życie jego życiem i czekanie na karmę lub jej pomaganie to niezdrowy objaw, który zatruwa wyłącznie Ciebie. Wiem, że mówi mi się lekko. To fakt, nigdy nie byłam mściwa i jedyne o czym marzyłam, to żeby mój eks mąż jak już odszedł, to odszedł skutecznie, a nasze relacje były poprawne. I wyobraź sobie, że do tej pory nie mam spokoju. Nie ja odeszłam, nie ja oszukiwałam, nie ja okłamałam i jeszcze mi się dostaje. Bo ktoś tuczy swojego duszka (już chyba nie takiego małego) zemsty. I to jest kolejny dowód na to, że karma nie wraca. Nie zawsze pojęcie sprawiedliwości, które mamy w głowie jest obiektywne.
Karma, która wraca
Najlepsza karma w jaką możesz wierzyć, to ta, że dobro które sobie uczynisz będzie procentować. Tym dobrem jest wyzwolenie się z toksycznej plątaniny karmy jako zemsty, zawiści, kontroli cudzego życia. Ostatnio w jednej z grup pewna Pani, która przyznała, że od 10 lat jest w szczęśliwym związku, zastanawia się czy jej byłego, który kilkanaście lat temu wyrządził jej wiele krzywd, dosięgła sprawiedliwość. I przeraziłam się, że ta Pani po tylu latach wciąż myśli o swoim byłym. Przeraziłam się, że twierdzi iż jest w szczęśliwym związku, a zaprząta sobie głowę kimś, z kim nie jest od nastu lat. Ja nawet nie wiem czy mój chłopak z okresu liceum żyje. Choć mam nadzieję, że ma się dobrze (jeśli to czytasz – choć wątpię – pozdrawiam serdecznie), to jednak nie rozmyślam o nim. Jedyny facet, o którym rozmyślam to mój mąż. Jak zacznę myśleć o innym, to trzeba będzie iść na terapię par albo się pożegnać. To działa w dwie strony. Gdyby mój mąż cały czas myślał jak dokopać swojej byłej żonie to bym od razu mu zaśpiewała “Bye, bye, goodbye”, którą uwielbiały moje przedszkolaczki. No bo to byłby ten właśnie poziom.
Zemsta jest słodka, ale nie tuczy
Ja wiem, że czasem złość i rozgoryczenie przybierają na sile, tak że chcesz eksplodować. Wiem, że czasem po prostu ból jest tak silny, że chciałabyś żeby i sprawca go poczuł. Najlepszym wyjściem będzie terapia, ale jeśli nie masz jak na nią iść, to pozwól, że zacytuję Ci coś mądrego. “Bo czegóż emocjonalny, narcystyczny przemocowiec boi się najbardziej i najrealniej na świecie? Olewki, zignorowania, utraty KONTROLI NAD OFIARĄ, bo to oznacza, że stracił materiał do manipulacji, znęcania się i przyglądania skutkom swojego rażenia. Im bardziej Ty otwierasz oczy, widzisz kim był, zdrowiejesz i odważniej nazywasz sprawy po imieniu, tym bardziej jego zwichrowany mózg zaczyna się bać i lasować od samej świadomości, że jedynym uczuciem, jakie jeszcze w Tobie wzbudza, nie jest już nienawiść, ale zaledwie pogarda z domieszką obrzydzenia”*. Zatem, nie karm już dłużej tego duszka czy opasłego już wieprza marzeniem o powracającej krzywdzie (inaczej karma) czy magicznej zemście zesłanej przez Boga/los/fatum/Matkę Naturę itp. Otrząśnij krzywdy, strzep minione życie i ruszaj do przodu, bo zawiść trawi tylko Ciebie i wszystkie złe emocje, które w sobie nosisz nigdy nie pozwolą Ci normalnie żyć.
- z książki “Moje dwie głowy” Maja Friedrich
15 komentarzy
MoczOcHWD;P
Piękne bzdety….
Jeżeli ktoś Ci coś zrobił złego (i to jest subiektywne odczucie – gdyż to jest Twoje życie). Pamiętaj – masz prawo do zemsty na swoich oprawcach. Odpłacenia pięknym za nadobne. Po co chodzić na jakieś terapię? Męczyć się qrwa z jakim wybaczanie, miłosierdziem itp.
Trzeba od razu wrzątek na mordę takim ludziom lać, wziąć żelastwo i rozprawi się z gnidą!
Autor tekstu przywołuje np. zbrodniarzy – wiecie dlaczego tak daleko zaszli w swym okrucieństwie? Bo nikt jednemu czy drugiemu siekierą łba nie rozpier….lił przy pierwszym despotycznym zachowaniu. A owy despota poszedł dalej przez życie i sięgnął po więcej.
Tak więc raz jeszcze – masz prawo do zensty, wyrządzenia krzywdy według własnego uznania i według własnej skali wartości. Ale zrobić to w sposób taki by zdeklasować tego kogoś na resztę życia.
Wybaczanie itp. itd. jest zwykłym farmazonem i pokazuje tylko bezsilność. Prawdziwy zdrowy umysł reaguje od razu. I żaden inny system nie da wam tyle satysfakcji jak najprostsze “odpłacenia się” – ta świadomość, widok jak wasz oprawca tuła się w matni lub agonii. I takich ludzi nie ma co żałować. Jest wiele metod, nie mogę ich tutaj podać z racjonalnych względów, ale nawet jak mamy obawy przed odpowiedzialnością karna, to są przecież ludzie, którzy odpłatnie się tym zajmą a jak potrzeba profesjonalnej obsługi, to na dark necie są odpowiednie organizacje, od hakerów (którzy zniszczą życie publiczne i prywatne) po ugrupowania paramilitarne (które zajmują się pełnym spectrum).
Zła dobrem się nie zwalcza, bo i jak niby ma to zadziałać? Zło złem musi być zwalczane.
Extremis malis extrema remedia!
I zapamiętaj:
“Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości…”
Tak więc reasumując:
Karma nie wróci, złoczyńcę nigdy nie spotyka zasłużona kara, bo nawet jak trafi za kratki, to tam ma się jak pączek w maśle i to w dodatku za pieniądze podatników (zróżnicowana dieta, ciepło, zapewniony dentysta, telewizorek, konsola do grania, opieka zdrowotna – no kto kurwa ma w kraju lepiej niż więzień?).
Więc w myśl powiedzeni:
– Jeżeli nic nie będziesz robic nawet Bóg Ci nie pomoże.
aneta
ktoś mi kiedyś powiedział że los daje nam tyle ile jesteśmy w stanie znieść – i coś w tym jest
Z filiżanką kawy
W punkt ❤️
KamilaKościelniak
A ja jestem tarocistką, czuję się Wiccanką i wierzę, że karma jednak wraca
Z filiżanką kawy
Ale jak to działa? To oznacza, że każdy, kogo spotkała krzywda zrobił coś złego? Uznajesz, że wszyscy, którzy cierpią na to zasłużyli albo “sami są sobie winni”?
KamilaKościelniak
Nie chcę mówić w imieniu ogółu i za wszystkich, więc odpowiem Ci tylko w swoim imieniu. Jestem trzydziestolatką z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym i poruszam się na wózku. Jak zapewne wiesz wiele rzeczy dostępnych dla zdrowych kobiet czy zdrowych ludzi dla mnie nigdy dostępnych nie będzie, ale to działa także w drugą stronę – byłam w takich sytuacjach w jakich inni ludzie nie będą. Uważam, że moja choroba nie jest karą, mam takie wewnętrzne przekonanie, że kiedy jeszcze byłam duszą w niebie sama sobie takie życie wybrałam. Poza tym według wicca dusza jest nieśmiertelna i odradza się wiele razy, więc może chciałam przpracować coś karmicznego lub pomóc w tym komuś innemu i dlatego się urodziłam taka a nie inna…
Z filiżanką kawy
Bardzo piękne to napisałaś. Wprawdzie ja nie wierzę w takie rzeczy, ale jak każda wiara ma to w sobie coś przekonującego. Ktoś mi kiedyś już mówił o tym, że jako dusze wybieramy sobie rodzinę itp., itd. Tylko jak to się odnosi do karmy? Przepracowanie czegoś to inna kwestia. To wszystko co mówisz przekonuje mnie, ale to właśnie raczej pokazuje, że zło które nas spotyka to żadna tam karma tylko wybór. A ja właśnie o tym piszę, że to my kreujemy nasze życie, a karma to nic innego jak przyczyna i skutek.
KamilaKościelniak
To prawda, że karma to przyczyna i skutek a jaki związek ma wybór rodziny z karmą? Myślę, że w poprzednim wcieleniu byłam tzw. “panienką z dobrego domu”, bo strasznie podobają mi się takie klimaty, o których jest mowa, np. W Trędowatej Heleny Mniszkówny, ale równocześnie nosiłam w sobie takie pragnienie zrozumienia drugiego człowieka, że w tym wcieleniu wybrałam sobie rozbitą rodzinę. To wszystko składa się na to, że już teraz rozumiem ludzi a może w kolejnym wcieleniu będę rozumieć jeszcze lepiej.
Z filiżanką kawy
Dziękuję za Twój punkt widzenia. Bardzo ciekawie i zrozumiale to przedstawiłaś. Cenne uwagi, super ze Twoje komentarze znalazły się pod tym postem ❤️
KamilaKościelniak
Nie ma za co. Lubię takie dyskusje.
Marta Zielinska
Tak naprawde sami kreujemy naszą rzeczywistość przez nasze nastawienie i myslenie, co jest udowodnione, wiec jesli wierzymy, że karma wraca, to bedzie wracac, jesli nie, to nie będzię 😀 kazdy człowiek ma inna rzeczywistośc, bo zupełnie inaczjej widzi swiat 🙂
Z filiżanką kawy
W 100% zgadzam się z tym, że kreujemy naszą rzeczywistość, ale nie mamy wpływu na innych ludzi. Natomiast ogólnie zgadzam się z tą pokrętna logika, że jak ktoś wierzy, że karma wraca to będzie wracać. To by udawadnialo dlaczego zwyrodnialcom przekonanym o swojej nieskazitelności wiedzę się tak dobrze :). To w sumie tłumaczy mój akapit o nazistowcach wygrzewających się w słońcu Argentyny. W końcu w ich przekonaniu karnlma wróciła, m. in. za dobrze wykonana robotę w obozach.
Karolina Kosek
Mi się jednak wydaje, ze trochę wraca. To tak jak z tym przyciąganiem. Każdy dostaje to na co zasłużył i co do siebie przyciąga ?
Z filiżanką kawy
Powiedz to rodzicom odwiedzającym dzieci na oddziale onkologii albo zgwałconej kobiecie. Naprawdę uważasz, że oni dostali to na co zasłużyli?
PaniOkularek
Czekaj, ja bym nie mieszała w to wszystko chorób – własnych, czy osób nam bliskich.
Gdzieś u góry przytaczasz przykład nazistów – tak, może wylegiwali się na plażach, tak – może mieli piękne domy, ale nie mogli sobie na to pozwolić ot ta, byle gdzie. Musieli wyjechać gdzieś daleko i jednak wciąż mieli z tyłu głowy strach, że ktoś ich rozpozna. Gdyby tego strachu nie było, nie zwiewaliby za ocean. Inna sytuacja – ktoś raz narozrabiał – być może przez młodzieńczą głupotę; np. okradł sklep. I nawet jeśli odbył za to karę, w pewnych środowiskach nie ma co liczyć na zaufanie, a jedynie na wytykanie palcami: o, patrz, to ten złodziej!
Osoba, która notorycznie łamie przepisy drogowe, stwarzając niebezpieczeństwo dla innych użytkowników dróg, kiedyś w końcu wpadnie w najmniej spodziewanym momencie i miejscu. A dostać punktu np. za gapiostwo – to jest dopiero wstydzior 😛
Ja bym może nie mówiła, że “karma wraca”; nie każda krzywda zostanie naprawiona w sposób, w jaki byśmy może chcieli. Porzucona kobieta może nie mieć satysfakcji, jeśli jej były kiedyś wyląduje na ulicy, bo jego nowa babka go oskubie i wywali na zbity łeb. Ale być może doświadczy czegoś, co da mu w kość w inny sposób.
Zgadzam się z Tobą, że nie warto się nad tym rozczulać. Masz miękkie serce, musisz mieć twarde 4 litery, to wszystko.
Pozdrawiam