Pogoda nieco nam się popsuła. Nie jest to niestety aura sprzyjająca kilkulatkom, szczególnie jeśli ma się żywe i pełne pomysłów maleństwo, a do dyspozycji 30-kilka metrów kwadratowych przestrzeni w bloku. Gdy tylko mżawka/ deszcz ustaje zakładamy kalosze i wybiegamy na dwór. Nic nas nie zatrzyma i nic nie przeszkodzi w dobrej zabawie. Melania ma na sobie bluzeczkę oraz sweterek z sh, które kosztowały dosłownie grosze, parasol Pepco, skórzane buty Bartka kupione na wyprzedaży oraz leginsy przywiezione z Irlandii. Ceny ubrań w tamtejszym Penney’s są tak niskie, że nie obawialiśmy się kupować rzeczy z nowej kolekcji, a i tak nie przepłacaliśmy. Leginsy, które Melania ma na sobie były w dwupaku, wraz z miętowymi, i kosztowały 3 euro. Czyli sztuka kosztowała nas około 6 złoty…
Poniżej wersja elegantsza z żakiecikiem z wyprzedaży z h&m. Po południu postanowiliśmy wybrać się do centrum do “kuleczek”. Nasza mała brykała z dziećmi, a my w spokoju poszliśmy na nasz, nieco zaległy, rocznicowy obiad 🙂
Jak widać moja modelka świetnie czuje się za obiektywem. Kocha też ubranka, buciki, biżuterię i… kosmetyki. Czasem obawiam się że zbankrutujemy jak będzie nastolatką, ale póki co, ta jej mała przywara jest niesamowicie rozczulająca. To naprawdę wyjątkowe, kiedy dwu i pół letnia dziewczynka budzi się rano i jej pierwsze słowa to: “Włożymy suknię balową?” albo “Ja chcę psikać (chodzi o perfumowanie się 😉 i malować usta!”. Melania ma też swoje ulubione buty: są nimi często powtarzające się na zdjęciach, czerwone buciki w białe kropeczki z kwiatuszkami. Moja córeczka jest na prawdę rozbrajająca…