związek na odległość
Związki

Związek na odległość – jak to przetrwać?

Związek na odległość w dłuższej perspektywie nie ma sensu. Mówię to od razu i bez ogródek. W czasach strefy Schengen i dobrej edukacji językowej kilkuletni związek dwojga ludzi oddalonych o tysiące kilometrów jest dla mnie zwykłą ściemą. Choć jestem w stanie zrozumieć roczną, czy nawet 2-3 letnią rozłąkę, to niestety nigdy nie pojmę dłuższych rozstań. W szczególności jeśli mamy do czynienia z pełną rodziną i któreś z małżonków (zwykle mąż, ojciec) decyduje się wyjechać ze względów ekonomicznych. Jeśli ma to trwać maksymalnie dwa, trzy lata – rozumiem, ale jeśli mężczyzna nie wraca 10 lat… Powiedzmy sobie szczerze: taki związek to fikcja. Nie dla tych więc par skierowany jest ten post. Dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim parom, które tak jak ja i mój mąż są skazane na rozłąkę, ale określiły ją w czasie, którą nie jest wieczność.

Związek na odległość – zalety

Choć jestem absolutną przeciwniczką związków na odległość, to nie będę ukrywać, że mają one swoje plusy. Po pierwsze tęsknota podsyca uczucie i fascynację partnerem. Każde spotkanie jest jak długo wyczekiwana randka. Zainteresowanie drugą osobą nie słabnie, wręcz wzmaga się. Nasza tęsknota, choć na pewien czas zaspokajana jest w ciągłym niedosycie. Nie mamy przecież możliwości widywania ukochanej osoby kiedy tylko chcemy. Po drugie wkrada się lekka niepewność, która sprawia, że wciąż gonimy króliczka, pomimo, że w teorii go mamy. Nigdy do końca nie wiemy, gdzie druga osoba jest, co robi, z kim przebywa, czy kogoś nie pozna. Choć każdy związek powinien być zbudowany na zaufaniu, to jednak nawet z rozsądku nie powinniśmy nikogo brać za pewnik. Związek na odległość gwarantuje właśnie taki sposób patrzenia na drugą osobę – nigdy nie możemy być pewni co dzieje się 3000 km od nas. Do tej mieszanki dochodzi lekka zazdrość o partnera i przede chęć spędzania jak największej ilości czasu z nim. Co jest najważniejsze dla mnie? Godziny rozmów, wręcz niekończące się rozmowy, które wypleniły do zera jałowe spędzanie czasu. Dzięki nim możemy bardzo dobrze poznać drugą osobę, a początkowa fascynacja nie zostanie spożytkowana na wiadomych aktywnościach, tylko na tym jakie możliwości dają nam komunikatory: na rozmowie. To bardzo ważne, bo na kino jeszcze będzie czas, na zabawy w aquaparku, spotkania w gronie znajomych. Na początek najważniejsze to poznać się jak najlepiej: dużo rozmawiać, obserwować, słuchać, wyciągać wnioski. A jeśli mowa o związku z dłuższym stażem, który nagle został skazany na rozłąkę? I w tym przypadku rozmowy mogą okazać się bezcenne. W szczególności, jeśli sobie spowszednieliśmy.

Dlaczego lepiej razem niż osobno?

Choć we wszystkim można znaleźć coś pozytywnego, to jednak związek na odległość jako sam w sobie do pozytywnych nie należy. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, wręcz powołanym by nie żyć w pojedynkę. Jeśli nie odnajdujemy się w związkach czy tego typu relacjach, to mimo wszystko otaczamy się przyjaciółmi czy rodziną. Gdy natomiast znajdujemy tą jedną, jedyną osobę, którą kochamy to logiczne jest, że życie bez niej jest ciężkie. Bycie razem ma sens tylko wtedy, gdy jesteśmy razem naprawdę i na poważnie. Wspólnie stawiając czoła codzienności, prowadząc dom, wychowując dzieci. Wysyłanie kilkuset euro raz na miesiąc nie załatwi sprawy. To powszedniość buduje relację.

Jak to przetrwać?

Nie jest łatwo kochać kogoś i większość wspólnego czasu spędzać poprzez komunikatory internetowe. Czasem tęsknota za zwykłym dotykiem czy przytuleniem jest tak silna, że powoduje kryzysy. Problemy dnia codziennego, zmęczenie, trudności w pracy – to też nie pomaga. Przychodzą momenty kiedy podważamy sens trwania w takiej relacji. Przyznaję, że nie raz miałam chwile załamania i momenty słabości. Wydawało mi się, że lepiej odpuścić niż męczyć się w ten sposób. Bo rozłąka bardzo męczy i trzeba zrobić tak, by jak najmniej dawała nam w kość. Po pierwsze: skype, whatsapp, messenger jako nieodłączny element dnia. Gdyby nie komunikatory, nie wiem czy byśmy przetrwali jako para. Odkąd Ł wróci z pracy jesteśmy z sobą aż do pójścia spać. Ł pije ze mną poobiednią kawę, towarzyszy mi przy gotowaniu, odrabia z nami lekcje, słucha wieczornego czytania bajek, razem sprzątamy, prasujemy a czasem – tak jak teraz – pracujemy w milczeniu co jakiś czas zerkając w ekrany. Nie ma takiego dnia, żebyśmy się nie skontaktowali i nie spędzili z sobą kilku godzin. Po drugie, spotkania kiedy tylko to możliwe. My stajemy na głowie, żeby móc widywać się realnie jak najczęściej. Nie jest to proste przez wzgląd na pracę, których ani ja, ani Ł nie możemy wykonywać zdalnie. Nie jest to też jednak niemożliwe, tym bardziej, że oboje jesteśmy uparci. W rezultacie widujemy się zaskakująco często. Po trzecie cieszenie się sobą. Jesteśmy aktywnymi ludźmi. Lubimy zwiedzać, lubimy być w ruchu, uwielbiamy napić się dobrej kawy i zjeść coś pysznego. Jednakże zawsze dbamy o to, żeby w ferworze wszystkich tych aktywności zawsze znaleźć chwilę, dzień, weekend na zupełnie odcięcie się od bodźców i spędzenie czasu tylko w dwójkę lub trójkę. To bardzo ważne, żeby nie zatracić siebie w pędzie i atrakcyjnych możliwościach spędzania czasu. Nuda też jest fajna, weekend spędzony w piżamie też wnosi wiele dobrego dla związku. Pamiętajcie o tym nawet jeśli macie siebie na co dzień. 

Związek na odległość i co dalej?

Wszystko ma swój kres. Rozłąka również. Jeśli celem związku jest codziennie bycie razem, to wszystko zmierza w dobrym kierunku. A co jeśli para pomimo upływu czasu nie podejmuje żadnych decyzji związanych z ich wspólną przyszłością? Myślę, że po pewnym czasie taka relacja po prostu się rozpadnie. Jeśli para – tak jak my – zaczęła związek mieszkając w dwóch różnych państwach i nie zmierza w kierunku wspólnej codzienności, to zwykle oznacza to, że nie chcą być z sobą na stałe i to jeszcze nie jest to. Taki związek nie jest ani do końca stały, ani poważny i daje szerokie pole manewru. Warto jednak rozważyć możliwość, że na miejscu znajdzie się ktoś odpowiedni i na tyle zdecydowany, że sprzątnie nam partnera sprzed nosa. Jeśli więc zależy Ci na relacji z kimś, kto jest daleko, musicie podjąć decyzję o tym co dalej, bo niestety na taką sytuację nie ma rozwiązania innego niż przeprowadzka którejś ze stron.

 

związek na odległość czy ma sens

Zdjęcie autorstwa Aleksandry Błaszkowskiej.

Z filiżanką kawy to moje własne miejsce w sieci. Zapraszam Cię do mojego świata, usiądź wygodnie i napij się ze mną filiżanki aromatycznej kawy. Jestem autorką lifestylowego bloga www.zfilizankakawy.tv, gdzie dzielę się z Wami wszystkim co mnie fascynuje i co jest dla mnie ważne.

17 komentarzy

  • Ewelina Pikula

    A ja uwazam ze jak sie ludzie kochaja to oczywiscie nie za długo ale ma sens. Sama bylam w zwiazku na odleglosc. Dzis jestesmy małzenstwem, mamy dwie corki i jestesmy ze soba szczesliwi 🙂

    • Z filiżanką kawy

      Dokładnie, nie za długo. Nam ten rok naprawdę dał w kość. Były momenty lepsze i gorsze, ale robimy wszystko, żeby położyć temu kres i być normalnie razem :). Jest to ciężka próba, ale myślę, że jeśli para wytrwa to znaczy, że naprawdę silnym uczuciem się dążą.

  • Marlena Hryciuk

    Ja uważam, że związek na odległość nie ma szans na przetrwanie. Tym bardziej, jeśli dotyczy to rodziny z dziećmi. Nie wyobrażam sobie tego, że ja byłabym z dziećmi, a maz gdzieś daleko.

  • Aleksandra Załęska

    Podziwiam Was, podziwiam, że Wam tak umiecie. Ja nie dałam rady w związku na odległość. Być może uczucie nie było takie silne, ale nie potrafiliśmy tak funkcjonować.

    • Z filiżanką kawy

      Też siebie podziwiam. Bywało bardzo ciężko, ale komunikatory naprawdę pomagają. Myślę też, że trzy lata samotnego macierzyństwa zwyczajnie mnie podszkoliły w tym temacie. Umiem być sama i lubię wolność.

  • Monika Flok

    Nie miałam takiej sytuacji ale moje znajome tak..i prędzej czy później to się rozpadło.lepiej ciaśniej,mniej a razem

    • Z filiżanką kawy

      Niestety tak… Zwykle ta osoba, która jest daleko kogoś tam po prostu ma. Nie jest to normalne być w związku i widywać kogoś raz na miesiąc. Ja nawet nie wspomnę jeśli pary widują się rzadziej… Dramat.

  • Marta Sobczyk-Ziębińska

    Czasami wyjazd partnera może być ucieczka, taka pod przykrywką. Ja przerabiałam związek na odległość, to nie dla mnie, przy takich odległościach tak naprawdę kazdy z nas robił swoje. Żadne nie było w porządku wobec drugiego.

    • Z filiżanką kawy

      Święte słowa. Gdybyśmy oboje mieszkali od początku blisko to w życiu bym nie zgodziła się na wyjazd. U nas sytuacja była inna, bo od początku dzieliły nas kilometry. Wiedzieliśmy, że musimy jak najszybciej położyć temu kres. Natomiast wyjazd w trakcie normalnego związku bez ściągnięcia za sobą rodziny za jakiś bliższy czas zawsze będzie dla mnie niepojęty… Zdarzają się różne sytuacje, ale osobiście znam małżeństwo, które dziesiątki lat żyło na odległość. Chore.

  • Kasia R.

    Kiedyś wierzyłam i byłam święcie przekonana, że taki związek jest możliwy. Teraz już uważam, że na dłuższą metę nie ma szans. Nie weszłabym w taki układ już nigdy…

    • Z filiżanką kawy

      Niestety, po pewnym czasie pomimo fikcji bycia razem, ludzie są tak bardzo oddaleni od siebie, że nic dziwnego że ulegają pokusom. Podziwiam rodziny, które decydują się na rozłąkę ze względów ekonomicznych. Dla mnie to jak wyrok, dlatego my z mężem szybko założyliśmy że albo w te, albo wewte.

      • Kasia R.

        Jak najbardziej, masz rację. Jestem pewna, że gdybym z Mężem zdecydowała się na rozłąkę ze względów ekonomicznych, to szybko albo byśmy zamieszkali w jednym albo w drugim kraju. Nie ze względu na pokusy nawet, ale na samotność i oddalanie się od siebie, których nie często udaje się ot tak naprawić

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *