Rozstanie – jak to przeżyć?
Póki emocje po moim wystąpieniu w Dzień Dobry TVN jeszcze nie opadły, chciałam podjąć na moim blogu temat rozstania samego w sobie. Pisałam już post o tym kiedy kobieta jest gotowa na nowy związek oraz jak wygląda etap wchodzenia w związek po rozwodzie . Jednak nigdy tak naprawdę nie piałam jak przeżyć rozstanie i jak to wyglądało w moim przypadku. Choć od mojego rozstania w tym miesiącu mija dokładnie 4 lata, to z perspektywy emocji i doświadczeń czuję jakby to była chwila.
Rozstanie – czy warto walczyć?
Na pewniej grupie na FB po moim wystąpieniu jedna z kobiet zapytała mnie po co walczyć i się poniżać, gdy druga strona nie chce? To bardzo indywidualna sprawa. To jak podchodzimy do związków wynosimy z domu, środowiska, czasów w jakich się wychowywaliśmy. W dobie wyrzucania wszystkiego na śmietnik, moja postawa może wydawać się dziwna. Jednakże ja wychowałam się w pełnej rodzinie, w której rodzice rozmawiali i szukali kompromisów. Nauczyłam się, że lepiej dać szansę i naprawić, niż wywalić i kupić nowe. Lepiej się pokłócić, obrazić, trzasnąć drzwiami niż spakować i uciec. Może ma na to wpływ fakt, że jestem dzieckiem PRL? Kto wie :). W końcu, gdy byłam mała wszystko się szanowało i o wszystko dbało. Prócz tego, co wyniosłam z domu, miałam silne poczucie, że chcę zapewnić dziecku pełną rodzinę. Nie mogłabym od razu spisać prawie 5-letniego małżeństwa na straty. Każdy popełnia błędy, ale nawet najgorsze i najgłupsze można wybaczyć. Potrzeba rozmów, zrozumienia, ale przede wszystkim miłości. U nas tego właśnie zabrakło. Ja już nie boję się o tym pisać.
Jak przeżyć brak miłości?
Mój ex mąż po prostu mnie nie kochał. Gdyby było inaczej zawalczyłby o ten związek. Nigdy nie dał nam szansy. Na mediacjach grzecznie podziękował, a przedtem widywał się ze mną średnio raz na miesiąc – w progu – odbierając i odwożąc córkę, gdy stwierdził że po nią wpadnie na weekend. Nie czuł potrzeby wyjaśnień ani zwyczajnej rozmowy. Te, które się odbywały były z mojego nacisku- krótkie, w przelocie, jedna dłuższa w aucie, bo ciągle było mu spieszno. Nie tęsknił, nie potrzebował spotkań nawet na 10 minut w cztery oczy. Nie mam mu tego za złe. Cieszę się, że nie zmuszał się do miłości i do życia, które mu nie odpowiadało. Natomiast ja nie mam sobie nic do zarzucenia – zrobiłam wszystko, żebyśmy jeszcze spróbowali i żeby moja córka miała szansę wychować się w pełnej rodzinie. Kiedy mnie o to zapyta pokażę jej rozmowy, smsy, maile, pozwy sądowe, opinie OZSS i pozwolę jej samej wyrobić sobie opinię. Najważniejsze to mieć spokojne sumienie. Przynajmniej jedno z nas walczyło. Cieszę się jednak, że druga strona “nie tak wyobrażała sobie to życie”. Gdyby nie decyzja ex męża, nie byłabym teraz tu, gdzie jestem.
Różne etapy żałoby po rozstaniu
Najtrudniejsze były pierwsze dwa-trzy miesiące. Świetnie ujęła to moja koleżanka rozwódka, również blogerka, że przez ten czas jest się ogłupionym. Dokładnie tak jest. Zraniona osoba nie myśli logicznie, zupełnie jakby dostała obuchem w łeb. w zasadzie ten czas pamiętam jak przez burą mgłę. Było zimno, smutno i apatycznie. Mogłam tylko spać, nie chciałam jeść, nie chciałam nic. Mama w zasadzie siłą wypchnęła mnie do UP i to był strzał w dziesiątkę. Musiałam wyjść do ludzi, bo zaczęłam pracę w redakcji. Etap czarnej rozpaczy się skończył, ale ja nadal nieustannie analizowałam nasze małżeństwo. Wszystko, w co wierzyłam okazało się kłamstwem. Czułam się potwornie oszukana.
Złamane poczucie własnej wartości
Fakt, że zostałam porzucona dodatkowo przyczynił się do mojego poczucia beznadziejności. Wydawało mi się, że mnie nie da się kochać. Czułam się głupia, nieatrakcyjna i bezwartościowa. Załamał mi się świat. Niby czarna rozpacz minęła, ale zaczęło się rozmyślanie i wcale nie wiem, który etap był gorszy. Bo wtedy nachodzą kobiety te straszne myśli chęci udowodnienia czegoś byłemu. Wchodzą od razu w nowe relacje, zachodzą w ciąże i niestety w 90% przypadkach kończy się to gorzej niż poprzedni związek. Bo relację trzeba przecierpieć. Najgorsze co można sobie zrobić to wpaść z deszczu pod rynnę.
Związek po związku – czy to dobry pomysł?
Ponieważ jestem członkinią różnych grup samotnych mam na FB, widzę bardzo dużo tendencji wpadania w kolejną relację po nieudanym małżeństwie czy związku. Doskonale rozumiem ten stan beznadziejności, kiedy porzucona kobieta czuje się jak wymięta ścierka. Kiedy łasi się na każde miłe słowo i trochę czułości. Nie neguję randek. Jednak trzeba je traktować jako formę relaksu – rzadką i luksusową jak seans SPA. Mnóstwo dziewczyn twierdzi, że się zakochały, że nowy facet jest mega cacy i wszystko jest fantastyczne i takie inne niż z eks. Ciężko jest jednak logicznie podejmować decyzje i rozsądnie poznawać drugą osobę, gdy patrzy się na nią przez pryzmat byłego.
Świat nie kończy się na byłym. zacznij od początku.
Gdy jedynym punktem odniesienia jest porównywanie z eksem, nic nie jest klarowne i logiczne. Naprawdę nie wierzę w miłość po pół roku od rozstania z mężem, z którym było się 5 lat. Ja jeszcze po roku byłam na etapie przepracowywania mojego małżeństwa i czułam, że nie jestem gotowa na poważną relację. Nie można wchodzić w nowy związek z balastem. Trzeba ochłonąć, przemyśleć, wysnuć wnioski i zacząć uczyć się na własnych błędach. To i tak nie gwarantuje Ci, że znów się nie natniesz. Życie jest przewrotne. Mnie już nauczyło pokory. Ale lepiej wejść w nowy związek na świeżo, chłodno i rozsądnie, niż w próbie udowodnienia czegoś sobie i komuś innemu.
Rozstanie – jak to przeżyć?
Mnie pomogli bliscy. Świadomość, że muszę wstać, pójść od pracy i zaprowadzić córkę do przedszkola postawiły mnie na nogi. Rodzina i przyjaciele w tak traumatycznych sytuacjach są niezbędni. Ważne jest też to, żeby czymś się zająć. Nie mówię, żeby w ogóle nie myśleć o rozstaniu. Trzeba! Przemyśleć, przepracować emocje, przeżyć, przeboleć, wyciągnąć z tego lekcję na przyszłość, popłakać w poduszkę. Jednak poczucie obowiązku, zajęcie, które nas mobilizuje i daje poczucie sprawstwa jest na tym etapie bardzo ważne. Zamknięcie się w domu to najgorsza opcja. Praca, zajęcia dodatkowe, obowiązki -to wszystko przywraca do pionu. Człowiek bez zajęcia nie myśli logicznie, jest apatyczny i czuje się sam z sobą coraz gorzej.
Kobiety górą
Prócz rodziny bardzo dobrze wpływał też na mnie fakt, że poznałam kilka silnych i cudownych kobiet. Zaczęłam wychodzić do teatru i kina, na kawę, spacer, do knajpek. Inspirowałam się moimi koleżankami. Niektóre miały rodziny, inne były singielkami. Czerpałam z naszych rozmów dużo siły i energii, a możliwość wygadania się, bardzo mnie odciążała. Kobiety – życzliwe, szczere, prawdziwe, odmienne – mogą wnieść w życie porzuconej babki mnóstwo siły i pozytywnej energii. Kobiety są fantastyczne – singielki, rozwódki, dzieciate, mężatki – absolutnie każda może wnieść w Twoje życie nową wartość. Nie można więc zamykać się na świat, choć czasem bardzo by się chciało. Dla mnie, wyjście do ludzi okazało się zbawienne.
Randki są ok
Jak wspominałam – randki nie są złe. W pewnym momencie są nawet potrzebne. Mobilizacja, żeby założyć szpilki, sukienkę i pomalować usta, może odbudować naszą złamaną kobiecość. Flirt – lub nawet nauka flirtu, bo czasem związki są tak długie, że zapominamy jak się to robi. Emocje, egzaltacja, radość z bycia adorowaną. To jest potrzebne każdej porzuconej lub po toksycznej relacji kobiecie. Nie zabieram prawa do randkowania nikomu. Kwestia, żeby na początku traktować to jak rozrywkę, a nie szukanie szczęścia na siłę. Na miłość przyjdzie czas w odpowiednim momencie. A jak się zakochasz? Jeśli myślisz, że się zakochałaś się po 5 miesiącach od rozstania z partnerem, z którym 4 lata tworzyłaś rodzinę bo ten nowy jest inny od niego, to znaczy, że tylko tak Ci tylko się wydaje. W momencie, gdy przestaniesz porównywać, interesować się życiem byłego, gdy nie będziesz miała pojęcia, gdzie był na urlopie, albo kiedy urodziło się jego kolejne dziecko. Wtedy właśnie jesteś gotowa na kolejny związek. Na początek naucz się być szczęśliwa sama z sobą. Pokochaj samotne spacery, pokochaj samotne weekendy i pokochaj siebie. Dopóki będzie uzależniać szczęście od innych osób, wciąż jesteś niegotowa na coś trwałego. Najlepszy związek to ten, który tworzysz sama z sobą.
Czas w pojedynkę to czas na rozwój
Nie zmarnuj szansy na pobycie z sobą. Może się okazać, że to będzie najlepiej wykorzystany czas w Twoim życiu. Po długotrwałych relacjach czasem nawet nie wiemy sami czego chcemy, co lubimy, co nas cieszy. Dopóki nie odkryjesz w pełni siebie i swoich pragnień, nie będziesz w stanie zbudować szczęścia z inną osobą. Przepracuj traumy, pokochaj siebie, zaakceptuj rozstanie, wybacz sobie i byłemu. Człowiek szczęśliwy i spełniony nie żyje zemstą, nie szuka zaczepki, nie śledzi byłych, żyje własnym życiem. Masz tylko jedno i skup się na nim. Poczynania eksa zostaw jemu samemu, a Ty ruszaj podbijać świat. Ja tak zrobiłam i jestem szczęśliwa. Gdyby tylko mój były mąż zrobił to samo, myślę że moglibyśmy mieć dobrą relację – dla dobra córki.
Zapomnij o byłym. Daj żyć sobie i jemu.
W momencie gdy były partner będzie Ci zupełnie obojętny i przestaniesz roztrząsać jak tu mu jeszcze zepsuć życie – odetchniesz pełną piersią. Zemsta niszczy wyłącznie zatrutego jadem. Pobądż sama z sobą, nie skupiaj się na negatywnych emocjach. Nie inwigiluj byłego, nie szukaj rozpaczliwie pocieszenia. Zrób coś dla siebie. Zacznij kurs językowy, zapisz się na siłownię, przejdź na zdrową dietę, zacznij szydełkować albo robić zdjęcia. Popatrz w głąb siebie, rozwijaj się, spędzaj czas z wartościowymi ludźmi. Naucz się być szczęśliwa sama ze sobą. Dopóki będziesz żyć przeszłością, dopóki nie zablokujesz byłego na wszystkich Social Mediach, dopóki nie zaczniesz żyć własnym życiem i nie zaakceptujesz tego, co się wydarzyło – nie pójdziesz na przód. Każda zmiana prowadzi ku lepszemu. Zaufaj temu co się stało. Tak miało być. Twoje życie będzie lepsze. Tylko daj sobie szansę.
Na koniec zachęcam do obejrzenia wystąpienia z moim udziałem, w którym poruszamy temat jak przeżyć rozstanie:
18 komentarzy
Roksana Jurga-Kasprzyk
Jestem pod tym względem szczęśliwą kobietą. Mój pierwszy poważny związek to teraz małżeństwo 🙂
Po prostu MAMA
Moim zdaniem lepiej się rozstać niż trwać z zakłamanej rzeczywistości.
Z filiżanką kawy
Najlepiej nie kłamać i nie oszukiwać 🙂
Life and chill
Rozstanie zawsze jest tematem trudnym, ale po wpisie da się wyczuć, że ten najgorszy etap masz już za sobą Jesteś silną kobietą z dużą mądrością w głowie, więc teraz nie zostaje nic innego, jak życzyć Ci szczęścia :*
Z filiżanką kawy
Dziękuję bardzo 🙂
TosiMama
Na pewno nie jest łatwo przetrwać ten czas. Wszystko pewnie zależy od tego z jakiego powodu do rozstania doszło.
Z filiżanką kawy
Tutaj akurat mowa jest o tym jak odchodzi partner, bo nie dojrzał do bycia w związku.
www.swiattomskiego.pl
W rozstaniach najbardziej przeraża mnie to, że cierpią dzieci i osoba zostawiona musi pamiętać nie tylko o sobie ale też o maluchach, które mogą cierpieć nawet bardziej niż my sami…
Z filiżanką kawy
Niestety właśnie tak jest. Największymi ofiarami zwykle są dzieci, dlatego na osobę, która z nimi w tym trudnym czasie jest spada ogromna odpowiedzialność.
Karolina Kosek
rozstanie to bardzo ciężki temat, mnie na szczęście to ominęło i z mężem jestem prawie 14 lat w związku. Jednak widząc po znajomych, którzy przechodzili rozstanie etapów tego wszystkiego jest bardzo wiele.
Z filiżanką kawy
Najważniejsze, żeby nie się w tym wszystkim nie zagubić i każdy z tych etapów przejść nie wyrządzając sobie szkody.
Beata Kulik
Trudny temat. Z pewnością trzeba przepracować go w swojej głowie. Każda z nas inaczej to przeżywa i z pewnością musimy dać sobie trochę czasu, żeby wrócić do równowagi.
la_ repercussion
Czasem wydaje mi się, że żyjemy od miłości do miłości, a czas pomiędzy to jedna wielka pustka i beznadzieja. Dlatego wiele kobiet po rozstaniu jedyne o czym myśli, to żeby znów “zakochać się”, czyli wybić klin klinem. Warto jednak poświęcić dla siebie czas, zadbać o siebie, jak i zastanowić się nad kilkoma sprawami. Z drugiej strony potrafimy iść w skrajność i stwierdzić, że nigdy już z nikim nie będziemy. Jak boli, to znaczy, ze żyjemy i nie można poddawać się.
Z filiżanką kawy
Piękne podsumowanie. Dokładnie tak jest: często zdarza się, że zapychamy dziury, wypełniamy pustkę, nie analizujemy, nie pozwolimy temu popracować w nas samych.
mylifestyle.com.pl
Nie opisałabym tego lepiej! Kluczowy jest czas, który trzeba sobie dać i to, by nie wpaść z deszczu pod rynnę… A o to nie łatwo, gdy ktoś jest spragniony miłości, przytulenia, adoracji i tego całego “Kotkowania i Misiowania”…
Z filiżanką kawy
O właśnie! Dobrze, że to dodałaś. Czułości brakuje bardzo, to też potrafi zgubić. Ja miałam nawet problemy z zaśnięciem, bo przecież przez prawie 5 lat ktoś spał obok, przytulał, był.
porcelaindoll.pl
Pamiętam jak rozstałam się z chłopakiem, którego bardzo kochałam, związek nie miał przyszłości ale wtedy mi się wydawało że to koniec świata, 3 lata nie potrafiłam z nikim się związać.. teraz wiem zę to była głupota, ale po rozstaniu zawsze wszystko boli
Z filiżanką kawy
A ja właśnie myślę, że po rozstaniu trzeba dać sobie czas, żeby właśnie z tej rozpaczy nie poczynić jeszcze większej głupoty . Moim zdaniem dobrze postąpiłaś. Lepiej dać sobie dużo czasu, niż po 2 miesiącach od rozstania zajść z kimś w ciąże i wmawiać sobie wielką miłość.