Przemyślenia mamy

Slow life czyli jak zacząć cieszyć się życiem

Fraza slow life oznacza po prostu powolne życie. Idea “powolnego życia” opiera się na zwolnieniu tempa i celebrowaniu życia.

Slow life w gonitwie

Obecne czasy to pośpiech i ciągła gonitwa. Najpierw gonimy jako dzieci i nastolatki: szkoła, zajęcia dodatkowe, nauka, bieg po świadectwo z paskiem, wyróżnienia w konkursach, gonitwa, żeby świetnie zdać maturę i dostać się na studia. Potem kolejna gonitwa na studiach: dla mnie był to bardzo intensywny czas ze względu na wolontariaty, zajęcia dodatkowe i maksymalne korzystanie z przywilejów jakie daje duże miasto. Kolejne gonitwy tylko się nasilają: za karierą, za dorobieniem się, za mężem, za rodziną, za dziećmi. gonitwa goni gonitwę, a każdy osiągnięty etap odsłania kolejny szczyt do zdobycia. Byle prędzej, byle szybciej, byle łatwiej.

Przez pryzmat braków..

Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że w tych pościgach często zupełnie zatracamy sens pogoni. Zdobywamy jedno za drugim, osiągamy kolejno szczyty, ale ciągle nam mało. Przestajemy cieszyć się z sukcesów, bo jedyne na czym się koncentrujemy to, to czego jeszcze nie osiągnęliśmy. Braki i niedosyt przesłaniają nam wzrok, a jedynym sensem wydaje się mieć więcej i być dalej, które błędnie kojarzymy z “być bardziej”. Być “bardziej” nie polega na posiadaniu najdroższego auta, willi z basenem i tytułu prezesa wielkiej korporacji. Nie jesteśmy mamą “bardziej” tylko dlatego, że nasze dziecko chodzi na milion dodatkowych zajęć i mówi płynnie w sześciu językach. W całej tej gonitwie zapominamy o tym żeby być, w ogóle być- w ciszy, rodzinnie, a nawet w nudzie.

Ustalając priorytety

Wszystko co robimy, robimy w pośpiechu. W pośpiechu jemy, w biegu dopijamy zimną kawę, spieszymy się do pracy i w pracy. Wracamy do domu i zaczynamy kolejne wyścigi, na nieszczęście, wciągając w to całą rodzinę. Co zrobić, żeby więc zminimalizować pęd i przestać przepuszczać życie przez palce? Co zrobić, żeby chcieć zwolnić i czuć się z tym dobrze?

Przede wszystkim trzeba ustalić priorytety. Czasem lepiej jest zostawić brudne naczynia w zlewie i nie ugotować obiadu na dzień następny, a zamiast tego spędzić wieczór grając z dziećmi w jengę. Naprawdę są rzeczy, które można odpuścić, są osoby którą mogą pomóc. Najważniejsze to ustalenie co jest najważniejsze dla nas: czy kariera, czy rodzina, czy bogactwo, czy podróże. Należy ustalić co dokładnie znajduje się na pierwszym miejscu. I to jedno, jedyne miejsce w pełni zarezerwować dla jednej wartości. Bez obaw, jest jeszcze kilka miejsc na podium i czas znajdzie się na wszystko. Trzeba go tylko odpowiednio podzielić i czuć się z tym dobrze, być w zgodzie z takim wyznaczeniem priorytetów.

Odkryj swój sposób na szczęście

Jeśli nie do końca wiesz, czego pragniesz i co jest dla Ciebie najważniejsze spróbuj zrobić test. Gdy przyjdzie weekend wyłącz wszystkie telefony, odłącz internet, schowaj komputer do szafy. Zrób śniadanie i w spokoju zjedz je z ukochanym, z rodziną lub w łóżku z książką. Pozwól sobie na relaks, na chwilę zapomnienia, na długą kąpiel z kieliszkiem wina. Pozwól sobie odpłynąć i pomyśl o tym, co najlepiej w swoim życiu wspominasz. Na ten moment, które wspomnienie cieszy Cię najbardziej i jakich wspomnień chciałabyś mieć najwięcej. Które z nich wywołują u Ciebie uśmiech? Narodziny dziecka? Ślub? Obrona pracy magisterskiej? Rodzinne Święta, spacer w parku, wakacje nad morzem, awans, kupno mieszkania, całodzienne zakupy w galerii, randka w kinie? Być może najszczęśliwsza jesteś, gdy całą rodziną jecie obiad a potem oglądacie filmy familijne. Może wtedy gdy pniesz się po szczeblach kariery. Dla mnie idea “slow life” to po prostu życie w zgodzie z sobą. Niektórzy nie lubią się zatrzymywać i kochają gonitwę, ale dla pewności, zwolnij choć na jeden dzień i pomyśl co na starość życzysz sobie wspominać.

idea powolności czyli jak cieszyć się życiem

Z filiżanką kawy to moje własne miejsce w sieci. Zapraszam Cię do mojego świata, usiądź wygodnie i napij się ze mną filiżanki aromatycznej kawy. Jestem autorką lifestylowego bloga www.zfilizankakawy.tv, gdzie dzielę się z Wami wszystkim co mnie fascynuje i co jest dla mnie ważne.

60 komentarzy

  • Mama sama w domu

    Cieszę się, że zwróciłaś uwagę na to, że nie każdy może przejść na tryb slow life albo inaczej- każdy może mieć swój własny, niepowtarzalny slow life 🙂 Są osoby, które nie wyobrażają sobie życia na zwolnionych obrotach.Ja jestem gdzieś pośrodku, ciągle nie wiem, czego tak naprawdę chcę ;)Mistrzem slow life jest mój mąż- chociaż spędza w pracy 12 godzin dziennie (taka praca…), to po przyjściu do domu przełącza się na ten tryb. W weekendy też mnie strofuje, że za bardzo się wszystkim przejmuję, że mam po prostu posiedzieć chwilę, nie myśleć o niczym i polenić się troszkę 🙂

  • Oszczędnicka

    Cieszy mnie bardzo, że idea powolnego, uważnego życia zatacza coraz szersze kręgi. Szkoda tylko, że nadal jest tak wielu ludzi, którzy pędza na oślep przed siebie. Bez zastanowienia. Dopiero gdy dotyka ich, albo ich bliskich, jakaś tragedia są w stanie się zatrzymać

  • Vermilion stylee

    Mądry i prawdziwy wpis. Ja z kolei jestem już tak przyzwyczajona do ciągłej gonitwy, że naprawdę ciężko mi zwolnić. Obowiązek goni obowiązek i czasami mam wrażenie, że ja sama sobie te obowiązki mnożę. Po takim maksymalnie efektywnym dniu często czuję się naprawdę usatysfakcjonowana, ale czasami czuję pustkę i poczucie, że coś mnie ominęło. A to chyba omija mnie czas dla siebie, czas na odetchnięcie. Chyba czas odrobinę zwolnić.

  • Szczypta o Mnie

    Mnie dzisiejszy wyścig szczurów, ten szaleńczy pęd już od pierwszych chwil na tym świecie przeraża, ludzie zupełnie się zatracają, zamykają się szczelnie w swoim pudełku, ja zdecydowanie mówię temu NIE.

  • Anonimowy

    Póki co, to najlepsza notka o slow jaką dzisiaj przeczytałam! I o tym wspominany na starość i ustalaniu priorytetów. Genialna 🙂

  • Matka Antyterrorystka

    Jestem osobą, która uwielbia jak dużo się dzieje. Kiedyś nie potrafiłam zatrzymać się, korzystać z tych spokojniejszych chwil- denerwował mnie tzw. przestój. Teraz nauczyłam się to celebrować. Nadal lubię jak się dzieje- ale nie męczę się w momentach spokoju 😀

    • zfilizankakawy

      Jestem w bardzo podobnym miejscu w życiu. Kiedyś musiało ciągle i dużo się dziać, ciągle coś robiłam i gdzieś byłam. Nie znoszę stać w miejscu bo mam poczucie, że się cofam, ale kocham celebrować życie, tak po prostu: siedzieć na dywanie i grać z rodziną w gry, cały dzień spędzić w parku, a potem zrobić po prostu grilla, zamiast pędzić na złamanie karku żeby koniecznie zrobić porządny obiad. Kocham wspólny czas, nie przed tv, nie w galerii handlowej, tylko tak po prostu razem. Wtedy naprawdę można poczuć, że się żyje. Zupełnie inaczej niż to było kiedyś, kiedy ciągle gdzieś gnałam i do tej pory nie wiem po co i za czym…

  • patita Kr

    Bardzo mądrze to napisałaś. Ja celebruje U siebie słów parenting. Kiedy moje dzieci mnie potrzebują inne rzeczy nie są ważne. To jest mój priorytet – moja rodzina.

  • Wcześniak i co dalej

    U mnie wszystko się zmieniło, kiedy urodził się mój synek. Pracowałam całą ciążę, znaczy te 30 tygodni i nagle urodziłam. Zagrożone było jego życie, moje prawie. Gdybym zwlekała jeszcze z pójściem do szpitala skończyło by się tragedią. Od tej pory "slow life" przyszedł mi naturalnie. Zeszliśmy z pewnego poziomu życia, tylko po to by więcej czasu spędzać z dzieckiem. Chociaż takiego impulsu do zmian nie polecam nikomu.

  • Kasia Antosiewicz

    cały tekst dowodzi jednego – z czym zresztą się zgadzam i czego doświadczyłam sama – do slow life trzeba dojrzeć 🙂 Dogonić marzenia, zdobyć to, co chcemy i dopiero przejśc na slow life – jak już mam stabilizację, dziecko odchowane, stabilny zwiazek, stabilną pracę 🙂 Jak się tak pozyje slow to nawet czasowe przyspieszenie nie męczy tak bardzo.

    • zfilizankakawy

      Cieszę się, że w moim tekście każdy odnajduje prawdę, bo ja nie mam nic z tych rzeczy: wciąż nie mamy własnego M3 o którym marzymy, o stabilizacji w tych czasach chyba nie ma co mówić, bo nawet jak kupimy to na kredyt, dziecko nie jest odchowane, a ja? Ja za niczym już nie gonię, bo zrozumiałam, że co ma być co będzie. Drobnymi, powolnymi kroczkami dążę do spełnienia marzeń, ale najważniejsze jest dla mnie tu i teraz, ten "chleb powszedni", chwile z rodziną, wspólne spacery. Myślę, że otaczające mnie choróbska i świadomość kruchości życia dała mi tę mądrość życiową, dzięki której wiem, że nawet jak już przestąpię próg MOJEGO M3 to nic się nie zmieni jeśli ja najpierw nie zmienię siebie. 🙂

  • Zwykła Matka

    Tak, trafne spostrzeżenie. Najważniejsze, by żyć w zgodzie ze sobą 🙂 Masz rację, sa rzeczy, które można odpuścić, takie na które nie musimy mieć dużego ciśnienia, a odpuszczenie da nam nierzadko chwile wytchnienia 🙂

  • Kami

    Dla mnie najważniejsze to jest życie w zgodzie ze sobą, nie poddawane się modom, trendom i aktualnym nurtom. Nie żyje w typie Slow, lubię działać wtedy wiem, że żyje. Z tego właśnie tworzą się wspomnienia.

  • Vermilion stylee

    Mądry i prawdziwy wpis. Ja z kolei jestem już tak przyzwyczajona do ciągłej gonitwy, że naprawdę ciężko mi zwolnić. Obowiązek goni obowiązek i czasami mam wrażenie, że ja sama sobie te obowiązki mnożę. Po takim maksymalnie efektywnym dniu często czuję się naprawdę usatysfakcjonowana, ale czasami czuję pustkę i poczucie, że coś mnie ominęło. A to chyba omija mnie czas dla siebie, czas na odetchnięcie. Chyba czas odrobinę zwolnić.

  • Mama sama w domu

    Cieszę się, że zwróciłaś uwagę na to, że nie każdy może przejść na tryb slow life albo inaczej- każdy może mieć swój własny, niepowtarzalny slow life 🙂 Są osoby, które nie wyobrażają sobie życia na zwolnionych obrotach.
    Ja jestem gdzieś pośrodku, ciągle nie wiem, czego tak naprawdę chcę 😉
    Mistrzem slow life jest mój mąż- chociaż spędza w pracy 12 godzin dziennie (taka praca…), to po przyjściu do domu przełącza się na ten tryb. W weekendy też mnie strofuje, że za bardzo się wszystkim przejmuję, że mam po prostu posiedzieć chwilę, nie myśleć o niczym i polenić się troszkę 🙂

  • Oszczędnicka

    Cieszy mnie bardzo, że idea powolnego, uważnego życia zatacza coraz szersze kręgi. Szkoda tylko, że nadal jest tak wielu ludzi, którzy pędza na oślep przed siebie. Bez zastanowienia. Dopiero gdy dotyka ich, albo ich bliskich, jakaś tragedia są w stanie się zatrzymać

  • Katarzyna O

    Ja jeszcze pędzę, choć coraz częściej udaje mi się zatrzymać choć na chwilę. Nauczył mnie tego synek, dzięki niemu chcę żyć wolniej, spokojniej i zatrzymywać chwile na dłużej.

  • Katarzyna O

    Ja jeszcze pędzę, choć coraz częściej udaje mi się zatrzymać choć na chwilę. Nauczył mnie tego synek, dzięki niemu chcę żyć wolniej, spokojniej i zatrzymywać chwile na dłużej.

  • Save the Magic Moments

    Świetny tekst 🙂 Jak zawsze 🙂 i piękne zdjęcie 🙂 nie jest łatwe wprowadzenie w życie Slow Life, ale ważne, że człowiek się stara, żyje własnym tempem, ma chwilę na refleksję – dzięki wielkie, że wzięłaś udział! 🙂

  • Save the Magic Moments

    Świetny tekst 🙂 Jak zawsze 🙂 i piękne zdjęcie 🙂 nie jest łatwe wprowadzenie w życie Slow Life, ale ważne, że człowiek się stara, żyje własnym tempem, ma chwilę na refleksję – dzięki wielkie, że wzięłaś udział! 🙂

  • madame b

    Mnie chyba daleko do slow life, ale cieszę się z życia takiego jakie jest w tej chwili. Jednak czasami chciałabym trochę zwolnić. Zamknąć się na cały dzień w domu na łóżku, z książką, albo maszyną… ale wiem, że i tak myślami byłabym w pracy, na blogu i myślałabym o tym co powinnam zrobić…

  • Vela

    Bardzo podoba mi się idea slow life, co prawda mi trochę z nią nie po drodze, bo żyję bardziej aktywnie, ale chciałabym zwolnić, zdecydowanie. 🙂

  • madame b

    Mnie chyba daleko do slow life, ale cieszę się z życia takiego jakie jest w tej chwili. Jednak czasami chciałabym trochę zwolnić. Zamknąć się na cały dzień w domu na łóżku, z książką, albo maszyną… ale wiem, że i tak myślami byłabym w pracy, na blogu i myślałabym o tym co powinnam zrobić…

  • Kasia Antosiewicz

    cały tekst dowodzi jednego – z czym zresztą się zgadzam i czego doświadczyłam sama – do slow life trzeba dojrzeć 🙂 Dogonić marzenia, zdobyć to, co chcemy i dopiero przejśc na slow life – jak już mam stabilizację, dziecko odchowane, stabilny zwiazek, stabilną pracę 🙂 Jak się tak pozyje slow to nawet czasowe przyspieszenie nie męczy tak bardzo.

    • zfilizankakawy

      Cieszę się, że w moim tekście każdy odnajduje prawdę, bo ja nie mam nic z tych rzeczy: wciąż nie mamy własnego M3 o którym marzymy, o stabilizacji w tych czasach chyba nie ma co mówić, bo nawet jak kupimy to na kredyt, dziecko nie jest odchowane, a ja? Ja za niczym już nie gonię, bo zrozumiałam, że co ma być co będzie. Drobnymi, powolnymi kroczkami dążę do spełnienia marzeń, ale najważniejsze jest dla mnie tu i teraz, ten "chleb powszedni", chwile z rodziną, wspólne spacery. Myślę, że otaczające mnie choróbska i świadomość kruchości życia dała mi tę mądrość życiową, dzięki której wiem, że nawet jak już przestąpię próg MOJEGO M3 to nic się nie zmieni jeśli ja najpierw nie zmienię siebie. 🙂

  • Szczypta o Mnie

    Mnie dzisiejszy wyścig szczurów, ten szaleńczy pęd już od pierwszych chwil na tym świecie przeraża, ludzie zupełnie się zatracają, zamykają się szczelnie w swoim pudełku, ja zdecydowanie mówię temu NIE.

  • Anonimowy

    Póki co, to najlepsza notka o slow jaką dzisiaj przeczytałam! I o tym wspominany na starość i ustalaniu priorytetów. Genialna 🙂

  • Chichotki Trzpiotki

    Zgadzam się. Czasami staramy się być zbyt idealni i unieszczęśliwiamy samych siebie w tym biegu do doskonałości. Ps.: Ja często nie zmywam naczyń na korzyść spokojnego wieczoru z dzieckiem i mężem i bardzo mi z tym dobrze. 😉

  • Wcześniak i co dalej

    U mnie wszystko się zmieniło, kiedy urodził się mój synek. Pracowałam całą ciążę, znaczy te 30 tygodni i nagle urodziłam. Zagrożone było jego życie, moje prawie. Gdybym zwlekała jeszcze z pójściem do szpitala skończyło by się tragedią. Od tej pory "slow life" przyszedł mi naturalnie. Zeszliśmy z pewnego poziomu życia, tylko po to by więcej czasu spędzać z dzieckiem. Chociaż takiego impulsu do zmian nie polecam nikomu.

  • Kami

    Dla mnie najważniejsze to jest życie w zgodzie ze sobą, nie poddawane się modom, trendom i aktualnym nurtom. Nie żyje w typie Slow, lubię działać wtedy wiem, że żyje. Z tego właśnie tworzą się wspomnienia.

  • Matka Antyterrorystka

    Jestem osobą, która uwielbia jak dużo się dzieje. Kiedyś nie potrafiłam zatrzymać się, korzystać z tych spokojniejszych chwil- denerwował mnie tzw. przestój. Teraz nauczyłam się to celebrować. Nadal lubię jak się dzieje- ale nie męczę się w momentach spokoju 😀

    • zfilizankakawy

      Jestem w bardzo podobnym miejscu w życiu. Kiedyś musiało ciągle i dużo się dziać, ciągle coś robiłam i gdzieś byłam. Nie znoszę stać w miejscu bo mam poczucie, że się cofam, ale kocham celebrować życie, tak po prostu: siedzieć na dywanie i grać z rodziną w gry, cały dzień spędzić w parku, a potem zrobić po prostu grilla, zamiast pędzić na złamanie karku żeby koniecznie zrobić porządny obiad. Kocham wspólny czas, nie przed tv, nie w galerii handlowej, tylko tak po prostu razem. Wtedy naprawdę można poczuć, że się żyje. Zupełnie inaczej niż to było kiedyś, kiedy ciągle gdzieś gnałam i do tej pory nie wiem po co i za czym…

  • momontop

    Ja mam taki problem, że nie potrafię nic nie robić – cały czas muszę być w ruchu, działać – wtedy czuję się najlepiej. Dlatego też moim ulubionym dniem w tygodniu jest poniedziałek, kiedy mogę sprężyć się po weekendowym rozleniwieniu.
    Jednak, pomijając moje podejście, nasze życie w dużej mierze jest właśnie takie "slow", trudno by było inaczej w naszych warunkach 😉

  • Chichotki Trzpiotki

    Zgadzam się. Czasami staramy się być zbyt idealni i unieszczęśliwiamy samych siebie w tym biegu do doskonałości. Ps.: Ja często nie zmywam naczyń na korzyść spokojnego wieczoru z dzieckiem i mężem i bardzo mi z tym dobrze. 😉

  • Zwykła Matka

    Tak, trafne spostrzeżenie. Najważniejsze, by żyć w zgodzie ze sobą 🙂 Masz rację, sa rzeczy, które można odpuścić, takie na które nie musimy mieć dużego ciśnienia, a odpuszczenie da nam nierzadko chwile wytchnienia 🙂

  • momontop

    Ja mam taki problem, że nie potrafię nic nie robić – cały czas muszę być w ruchu, działać – wtedy czuję się najlepiej. Dlatego też moim ulubionym dniem w tygodniu jest poniedziałek, kiedy mogę sprężyć się po weekendowym rozleniwieniu.
    Jednak, pomijając moje podejście, nasze życie w dużej mierze jest właśnie takie "slow", trudno by było inaczej w naszych warunkach 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *