Rodzinne małe podróże
Zastanawiałam się ostatnio nad fenomenem imprez. Każdy powód, ostatnimi czasy, jest dobry by urządzić wspaniałą imprezę. Urodziny czy imieniny to już standard. Im huczniej i ciekawiej tym lepiej. To jednak za mało okazji. Wieczory panieńskie/ kawalerskie, rocznice ślubu, budowy domu, kupna mieszkania, urodziny dziecka lub dzieci, baby shower, impreza z okazji szczęśliwego porodu lub w ogóle porodu, bierzmowanie, awans, nawet rozwód, dosłownie wszystko.
Wszystko stało się okazją, by zaprosić gości, może nawet wynająć salę, zorganizować catering. Część z wymienionych przeze mnie rzeczy jest pewnie dla Was tak oczywista, że nawet przez myśl by Wam nie przeszło, że z tej okazji można czegoś nie urządzić! Zgroza!
Ale to nadal mało. Z komunii robi się teraz prawdziwe wesela, z wesel hollywoodzkie premiery, z chrzcin dawniejsze komunie. Okazja to już za mało. Ma być bogato, wystawnie, inaczej niż u kuzyna, lepiej niż u szwagierki.
Czyżby w czasach gdy dzieci rodzi się mniej niż starszych ludzi umiera, nasze rodziny się powiększyły? Chyba nie o to jednak chodzi.
Motywów takiego szukania okazji do okazji, wystawiania bankietów jak za carskiej Rosji jest wiele. Liczne rodziny- na pewno, ale czy tylko to jest powodem, że na komunii jest setka gości?Zastaw się, a postaw się to dewiza wielu osób i kolejny motyw zbrodni pod tytułem ogromna impreza z okazji braku okazji do świętowania.
Myślę jednak, że dla wielu osób imprezy- huczne lub też zwykłe, skromne – jest to okazja do spotkania. Zostawmy teraz komunie, chrzciny i wesela. Przyjrzyjmy się np imieninom czy urodzinom naszych pociech, na których gośćmi jest 5 dzieci i z 12 dorosłych… Czy takie imprezy to nie przypadkiem okazja dla zabieganych, samotnych ludzi do spotkania bez okazji, ale jednak z niby okazji? Czy gdzieś tam pod kapiącym złotem nakryciem stołu, gdzieś za zasłoną okna z widokiem na morze nie kryje się głębsza potrzeba rozmowy? Nikt nie ma już czasu a może nawet chęci, żeby tak zwyczajnie odwiedzić czy zaprosić sąsiada, tak po prostu, na ciastko i herbatę. Ludzie niby sie nie potrzebują, podobno mają już wszystko. Ale może jednak nie do końca?
Niedzielę spędziliśmy w Nowym Wiśniczu, a potem w Bochni. Towarzyszyła nam przesłodka kuzynka Melanii Hania.
Makieta zamku w Nowym Wiśniczu. Zamek jest bardzo ładnie zachowany, z zewnątrz na prawdę okazały. Wnętrza jeszcze nie do końca są zagospodarowane, ale wszystko powoli zmierza w dobrym kierunku. Niestety nie mieliśmy okazji zbyt długo słuchać Pani Przewodnik, która bardzo ciekawie opowiadała, ale dziewczynki, w szczególności księżniczka Melania, były już bardzo zniecierpliwione.
16 komentarzy
Magda M
Wszyscy jacyś zabiegani i nawet trudno znaleźć czas na wyskoczenie na kawkę do sąsiada… ech gdzie ten świat tak pędzi???Dziewczynki są urocze! a Melania wygląda jak prawdziwa księżniczka w tych okolicznościach :)Pozdrawiam 🙂
zfilizankakawy
Niestety. Czasem warto przystanac, najlepiej wtedy kiedy przystaja tez inni 😉 Pozdrawiam!
Anonimowy
ciekawy post i cudna Mela!!! pozdrawiam!
Dziecko w podroży
Fajny ten zamek. A z przyjęciami komunijnymi 100 % racji
Sabina Trzęsiok-Pinna
Ano racja- komunie to teraz przyjęcia całą gębą i zdarza się, że dzieci podjeżdżają limuzynami do kościoła, co bardzo mnie bawi. Preferuję skromne imprezy (na moim ślubie oprócz nas byli tylko świadkowie), ale chyba jestem w mniejszości. A ludzie teraz na kawie wolą spotykać się na facebooku i tam poklachać. Kiedyś było lepiej!
zfilizankakawy
Dokładnie!!! Mam identyczne zdanie, a u nas na przyjęciu weselnym było niecałe 30 osób razem z nami. Tez daleka jestem od hollywoodzkich party 😉
Marta Kozian
Och, faktycznie! Że ja wcześniej nie zauważyłam tego postu 😀 wspaniałe zdjęcia! Zamek bardzo nam się podobał i z pewnością jeszcze tam wrócimy, bo w Nowym Wiśniczu mieszka Michała rodzina 😉
zfilizankakawy
To proszę dajcie znać! Może uda się nam zorganizować jakieś blogerskie, nieformalne spotkanie 🙂
Marta Kozian
Och, faktycznie! Że ja wcześniej nie zauważyłam tego postu 😀 wspaniałe zdjęcia! Zamek bardzo nam się podobał i z pewnością jeszcze tam wrócimy, bo w Nowym Wiśniczu mieszka Michała rodzina 😉
zfilizankakawy
To proszę dajcie znać! Może uda się nam zorganizować jakieś blogerskie, nieformalne spotkanie 🙂
Dziecko w podroży
Fajny ten zamek. A z przyjęciami komunijnymi 100 % racji
Anonimowy
ciekawy post i cudna Mela!!! pozdrawiam!
Sabina Trzęsiok-Pinna
Ano racja- komunie to teraz przyjęcia całą gębą i zdarza się, że dzieci podjeżdżają limuzynami do kościoła, co bardzo mnie bawi. Preferuję skromne imprezy (na moim ślubie oprócz nas byli tylko świadkowie), ale chyba jestem w mniejszości.
A ludzie teraz na kawie wolą spotykać się na facebooku i tam poklachać. Kiedyś było lepiej!
zfilizankakawy
Dokładnie!!! Mam identyczne zdanie, a u nas na przyjęciu weselnym było niecałe 30 osób razem z nami. Tez daleka jestem od hollywoodzkich party 😉
Magda M
Wszyscy jacyś zabiegani i nawet trudno znaleźć czas na wyskoczenie na kawkę do sąsiada… ech gdzie ten świat tak pędzi???
Dziewczynki są urocze! a Melania wygląda jak prawdziwa księżniczka w tych okolicznościach 🙂
Pozdrawiam 🙂
zfilizankakawy
Niestety. Czasem warto przystanac, najlepiej wtedy kiedy przystaja tez inni 😉 Pozdrawiam!