Najlepsze sprzęty do domu

Cała masa wynalazków i gadżetów mających ułatwić nam życie, a zalewająca nas z reklam, programów telewizyjnych i supermarketów, nie zawsze jest cudowną oszczędnością czasu. Nierzadko okazuje się, że to tylko kurzołap i zabieracz tak cennego, wolnego miejsca w szafie. Dziś polecę sprzęty bez których nie wyobrażam sobie życia i które nie będą zalegać w kącie szafki przypominając tylko o tym, ile na nie wydaliśmy.

 

Absolutny hit. Niezwykle wygodny, szybki, banalny w obsłudze. Kiedy przypominam sobie o nalewaniu wody do wiadra, odmierzaniu detergentu, wyrzynaniu mopa, a potem płukaniu nakładki i czyszczeniu wiadra po wysprzątaniu, to po prostu sama siebie podziwiam za to, że tyle lat to robiłam. Mop parowy to nie tylko ekologiczne sprzątanie, które wrzącą parą wodną zabija bakterie i inne obrzydlistwa, to także (a może przede wszystkim) natychmiastowa gotowość do działania. Bez wyciągania wiadra, bez płukania mopa, bez wylewania brudnej wody. Coś dla leniuchów mających hopla na punkcie perfekcyjnej czystości. Odkąd jestem w posiadaniu mopa parowego nie wyobrażam sobie już mycia podłóg czymś innym. Za każdym razem kiedy muszę pozmywać balkon i wyciągam wiadro z mopem to czuję się jakbym cofała się w czasie. Polecam z czystym sercem.

Myślę, że gdyby zapytać o mnie sąsiadów w bloku to za wiele by o mnie nie powiedzieli. Dużo jesteśmy poza domem, bo Melania ma sporo zajęć dodatkowych w szkole muzycznej, ale jak już jesteśmy to pewnie niektórzy mają mnie dosyć bo… niemal codziennie odkurzam. Sądzę, że może nawet niektórzy przewracają oczami jak widzą, że wracamy do domu, bo wiedzą, że zaraz będzie hałas. Mam świra na punkcie paproszków i bałaganu, dlatego żeby zaoszczędzić czas i nie schylać się co chwilę, żeby przejechać po podłodze dłonią, by sprawdzić czy na pewno jest czysto, zainwestowałam w samosprzątający robot. Nie mam takiego najlepszej generacji, który zapamiętuje układ pomieszczeń i jest inteligentniejszy od delfina, ale ten który posiadam świetnie radzi sobie z moim niewielkim mieszkaniem i odwala za mnie kawał codziennej roboty. Dzięki temu, zamiast biegać z odkurzaczem mogę poświęcić czas córce albo zająć się obiadem. Automatyczny odkurzacz pracuje u mnie codziennie i codziennie zapełnia się kurzem, odkąd go mam nie pamiętam co to są koty pod meblami czy jakieś zaplątane brudki w trudno dostępnych miejscach. Co najlepsze, można znaleźć już naprawdę niezłe produkty w przystępnych cenach. Naprawdę polecam.

Ja posiadam niezrównanego mistrza czyli Thermomix, ale myślę że każdy jemu podobny, nawet tańszy odpowiednik zachwyci niejedną panią domu. Robot kuchenny to nie tylko oszczędność czasu, ale też miejsca. Mój Thermomix zastępuje mi blender (którego nie posiadam), mikser, parowar oraz całą masę innych urządzeń, których pewnie i tak nie zmieściłabym w kuchni, nawet gdyby było mnie na nie stać. Z Thermomixu korzystam codziennie gotując na parze warzywa do obiadu, robiąc gulasze, zupy krem, wyrabiając w nim ciasto na pizzę czy do szarlotki, ubijając pianę, krusząc lód, a nawet robiąc jogurt naturalny. Robot kuchenny to marzenie chyba każdej kobiety, która chce przygotowywać zdrowe posiłki szybko, wygodnie i każdego dnia.

Błogosławieństwo dla prawdziwych kawoszy, którzy doceniają smak świeżo mielonej, aromatycznej kawy. Od lat kupuję tylko i wyłącznie ziarna, które mielę a następnie parzę w kawiarce, zwyczajnie zalewam wrzątkiem w kubku lub po prostu przygotowuję w ekspresie. Biorąc pod uwagę, że pijam minimum 2 kawy dziennie i co jakiś czas mam gości, elektryczny młynek, który uruchamiam jednym przyciskiem to wspaniała oszczędności czasu. Wydawać by się mogło “co tam przytrzymać 3 minuty przycisk i mielić ziarna”. Powiedzcie to tym, którzy codziennie spędzają kilka minut na mieleniu kawy. To naprawdę nie należy do relaksujących czynności, tym bardziej jeśli chcemy kawę zmielić drobno. Odkąd mam automat, jestem szczęśliwszym kawoszem. Serio!

A Wy jakie sprzęty do domu ułatwiające codziennie życie moglibyście polecić?