Rodzicu – możesz inaczej!
Nigdy za wiele nie planowałam. Marzyłam o dobrej pracy, chciałam mieć własne mieszkanie, kogoś przy boku. Nic specjalnego.
Założyłam rodzinę, urodziłam córkę i wtedy moje życie samo zaczęło się układać. Kiedy pojawia się dziecko, wszystko się zmienia. Marzenia o mieszkaniu pozostały, ale w marzeniach nie urządzałam łazienki czy kuchni, lecz przede wszystkim pokój Melanii. Stabilizacja, bezpieczeństwo, pragnienie zapewnienia córce tego, co najlepsze. Bo gdy zaczyna się kochać, kogoś naprawdę bezgranicznie, wtedy zmieniają się wszystkie priorytety i życie samo znajduje to, czego szuka.
Dziecko nie spycha na drugi plan ani kariery, ani pragnienia posiadania, ale jeśli kochamy je tak, jak powinniśmy to samoistnie staje się nadrzędne. Tak to już bywa, kiedy zaczyna rządzić miłość. Naturalna kolej rzeczy.
Wyrzeczenia
Każdej nocy, kiedy już przygotuję lekcje na dzień następny, rozkładam kanapę i biorę córeczkę na ręce. Przenoszę tego małego klocuszka, który pewnie waży już 2/3 tego co ja ;), z sypialni rodziców na naszą kanapę. Czasem nachodzi mnie taka myśl “A jak będzie miała 7 lat? To jak ja ją podniosę?”, ale potem przychodzi następna “Jak miała 3 latka, to myślałam przecież tak samo: jak ja ją podniosę za dwa lata”. I co? I daję radę. Ba. Są dni, kiedy Melania ma gorszy nastrój, a ja niosę ją na rękach całą drogę do przedszkola.
Są jednak ludzie, którym dzieci rodzą się chyba za karę. Nie potrafią, nie chcą podjąć się obowiązku, kochają tak mocno siebie i to, czego przedtem szukali w życiu, że nie są w stanie przewartościować swojego życia. Nawet dla własnego dziecka. Są ludzie, którzy nie powinni mieć dzieci, bo skrzywdzenie bezbronnej osoby, a w szczególności własnego dziecka jest zupełnym wynaturzeniem. Tylko człowiek potrafi skrzywdzić z premedytacją własne, zdrowe potomstwo.
Rodzicielstwo nie musi być jedynym życiowym celem
Nie jestem z tego typu osób, które stawiają rodzicielstwo jak marmurowy posąg na szczycie wszelkich pragnień. Nie uważam, że bycie matką to umartwianie się, chodzenie w zgrzebnym worze i rezygnacja z samej siebie, z pracy zawodowej, z własnych ambicji. Jednak bycie rodzicem to bezsprzecznie najważniejsza rola jaką niektórym z nas przychodzi grać. Nie można być rodzicem na pół gwizdka. Rodzic na pół gwizdka jest jak stringi. Majtki niby są, ale nie na dupie i w dodatku się wrzynają.
Zdaję sobie sprawę, że potrzeba wielkiej odwagi cywilnej, żeby powiedzieć sobie “Nie stać mnie na to, nie sprostam”. Jednak jest wielu rodziców, którzy z chwilą zobaczenia dwóch kresek na teście, powinno przemyśleć sobie czy są gotowi na wyrzeczenia, których bezsprzecznie będą musieli się podjąć.
Nie są wydawane pozwolenia ani licencje na rodzicielstwo, nie ma testów psychologicznych dla każdej przyszłej matki czy ojca. Nie ma też póki co innych środków, które mogłyby uchronić dzieci przed ich strasznym losem, gdy ten zgotowany jest przez własnego ojca czy matkę. Nie naprawię świata. Jednak jeśli to czytasz i ponad miłość do dziecka, stawiasz miłość do siebie (obojętne czy są to używki, kariera, kasa, seks, kanapa i telewizor czy inne). I obojętne w jaki sposób przejawia się Twoja niedojrzałość do rodzicielstwa. To przemyśl sobie czy naprawdę warto zmuszać się do roli, której przyjąć nie chcesz i wcale nie musisz. Jeśli nie jesteś gotowy podjąć się takiego wyzwania jakim jest rodzicielstwo.