-
Czy warto mieć dzieci?
Posiadanie dzieci to największe zobowiązanie i wyzwanie jakiego można się podjąć w życiu. Decydując się na dzieci podejmujesz ryzyko i sprawdzian tego, jakim człowiekiem jesteś. Żadne ekstremalne wspinaczki po górach, wyzwania podejmowane w pracy, spłata kredytu- nic nie równa się takiej odpowiedzialności jak odpowiedzialność za drugiego człowieka, w dodatku do końca życia. Dziecko to zupełnie osobny byt, który jest częścią Ciebie, to wolna istota, której musisz zapewnić godne życie, to człowiek, któremu dajesz możliwości, nie mogąc jednocześnie oczekiwać, że spełni Twoje ambicje- posiadanie dziecka zawiera w sobie cały ogrom paradoksów, które trzeba pojąć dla dobra istotki, którą nosiłaś pod sercem i wydałaś na świat- nie tylko dla siebie, a nawet…
-
Gdy byłam młoda…
W związku z przeprowadzką robimy regularne porządki i powoli wywozimy rzeczy do naszych rodziców. Przy okazji, odkrywam najróżniejsze pamiątki i skarby, które gdzieś tam poupychane czekały na odkrycie. Postanowiłam podzielić się z Wami zdjęciami z płyty, którą niedawno odnalazłam. Jest zapełniona zdjęciami z okresu roku, może dwóch lat mojego studiowania. To jak? Ciekawi co robiłam na studiach? 🙂 Juwenaliowało się 😉 Ukulturalniało się 🙂 Grillowało się 😀 Zwiedzało się… Uczyło się… Nosiło się okulary… Świętowało się urodziny, a 18 lat miało się co roku (na tym zdjęciu kończymy bodajże 21) Szalało się!
-
Share week 2015
Dziś post podziękowanie. Dzięki moim wspaniałym internetowym, blogowym koleżankom Kiedy mama nie śpi, Prawdziwe życie oraz Matki Polki Fanaberie, znalazłam się w zestawieniu prowadzonym przez Andrzeja Tucholskiego mianowicie: Share Week. Kiedy wpisy biorące udział w akcji pojawiały się na najrozmaitszych blogach, nie zdawałam sobie sprawy, że to tak poważna sprawa, że głosy zostaną zliczone i pojawi się zestawienie najchętniej polecanych blogów w Polsce. Dzięki Wam znalazłam się w tym zestawieniu i jestem dziś chyba najszczęśliwszą i najdumniejszą dziewczyną na świecie. Jak widać szczęścia chodzą parami, bo to co mnie ostatnio spotyka to istna fala wspaniałych wydarzeń i zmian. Dziewczyny z całego serca Wam dziękuje! To dla mnie znak, że to co z sercem przelewam…
-
Dobrze jest marzyć
Ostatni dzień wyzwania Blogging Boost Challenge. Po pięciu dniach śmiało stwierdzam, że ten temat jest dla mnie jednak najtrudniejszy. Pustka w głowie. Dlaczego? Bo z natury jednak stąpam twardo po ziemi. Zawsze zakładam najgorszą opcję. Owszem, jestem ambitna, dążę do celu, prę do przodu, ale raczej wynika to z mojego charakteru, bo oczami wyobraźni i tak widzę nikłe powodzenie, marne szanse a nawet porażkę. Czy ja marzę? Można powiedzieć, że trochę jakby przestałam. Niby mi się marzy własne mieszkanko z balkonem, ale gdzieś podskórnie czuję, że to niemożliwe- przecież nie stać nas na nie! Marzyło mi się spełnienie zawodowe, ale po tysiącach wysłanych cv przejrzałam na oczy. Czy ja o…
-
Jestem wdzięczna za…- dzień trzeci wyzwania Blogging Boost Challenge
Gdy zadałam to pytanie rodzicom (w celu inspiracji) odpowiedzieli, że za nas – mnie i moją siostrę, za Melanię, za wszystko.
-
Doświadczenie, które zmieniło moje życie
Dzień trzeci wyzwania, dla mnie chyba najtrudniejszy. Wydarzeń, które znacząco zmieniły moje życie było bowiem kilka. Gdy zasypiając myślałam o dzisiejszym wpisie zastanawiałam się, która zmiana była najistotniejsza. Przeprowadzka do Żywca? Nie wynikła przecież z niczego. Cofam się więc. Ślub, ciąża? Także nie spadły z księżyca. Dochodzimy do sedna… Małego winowajcy, sprawcy wszystkich zmian, cyngla i spustu. Mam niespełna 16 lat (ciągle to niespełna bo urodziłam się 29 listopada 😉 i decyduję uczyć się w jednym najlepszych (onego czasu, niestety wszystko się zmienia) liceum w Krakowie i Małopolsce. Chciałam uciec od demonów, nie wyobrażałam sobie dalej ciągnąć swoją historię i…
-
3 rzeczy, które chciałabym zmienić – Blogging Boost Challenge
Dziś o zmianach. Prawdopodobnie mój ulubiony temat z całego cyklu. Dlaczego? Ogólnie rzecz traktując jestem osobą, która zmiany lubi, ceni i których potrzebuje. Nie wierzę w horoskopy itp., ale jestem zodiakalnym Strzelcem i rzeczywiście kocham wolność, kocham zmiany i lubię gdy coś się dzieję, nienawidzę poczucia marazmu i zastoju. Lubię swoistego rodzaju porządek, regularność, cykliczność, ale jestem otwarta na zmiany, a pewnych wręcz pragnę. Co chciałabym zmienić? Pierwszorzędną rzeczą będzie oczywiście miejsce zamieszkania. Nie wyobrażam sobie, to po prostu nie mieści się w mojej głowie, że mogłabym w Żywcu mieszkać dłużej niż dwa kolejne lata. Po prostu nie ma takiej opcji. Wolę gryźć podłogę niż zdecydować się na życie tutaj,…
-
Być matką w teorii i praktyce
Była sobie pewna mama: mama w praktyce, choć jednak w teorii. Mama miała na imię Barbara i była idealną gospodynią, ciepłą i czułą mamą, wyrozumiałą żoną. Podłoga w jej domu zawsze lśniła czystością, obiad zawsze dwudaniowy parował na stole i nęcił zapachem, a ona każdą wolną chwilę spędzała z małą córeczką- Kasią. Z boku stałam ja- zwykle z nosem w książkach, niby niewidząca, a jednak chłonąca każdy szczegół życia takiej mamy. Świadoma, dorosła siostra- miałam okazję widzieć i obserwować, poznawać, wyrabiać sobie zdanie. Mama na kilka etatów, perfekcyjna, zabiegana, niemająca czasu na książkę, na film, na życie. Niby szczęśliwa, ale…
-
Granica szczerości
Ostatnio pojawił się u Sabiny wpis na temat piętna otyłości, po czym podjęła go również Valium tutaj. Nie mogłam obok tematu przejść obojętnie. Choć nigdy gruba nie byłam, ba, ja nie byłam nawet gram otyła, to niestety z tym piętnem otyłości żyję do dziś. Miałam szczęście urodzić się w całkiem zwyczajnej rodzinie. Moja mama jest skromną, perfekcyjną panią domu, chorobliwie pedantyczną szaloną kobietą, która aktualnie spełnia się prowadząc mikro biznes, a mój tata to typowy skromny, małomówny bread winner, w którym drzemie niespełniona, artystyczna dusza (tak, tak- dobrze widzicie, jestem wierną kopią obojga…). Mój tata do najczulszych nie należy i do…
-
Jak szybko ogarnać się po porodzie? Ćwiczenia w połogu cz. II – post gościny Eli Milamalim
Dziś mam dla Was niespodziankę! Coś, czego na tym blogu jeszcze nie było 🙂 Mianowicie: post gościnny. O czymś takim jak wpis gościnny wyczytałam nie tylko u Uli Phelep ale także Doroty Zalepy- pomyślałam, że to super pomysł i… na tym się skończyło. Nie miałam pojęciu komu i na jaki temat to zaproponować, pomyślałam, że nie ma co się spieszyć i to była mądra decyzja, bo wpis gościnny niejako sam poprosił się o pojawienie.