-
Rowerem do Sopotu
Niewątpliwie zawitała do nas jesień. Jeszcze w piątek słońce grzało tak mocno, że w długich spodniach można by się ugotować, a już w niedzielę w swetrze i trenczu było mi zdecydowanie za zimno. Brutalnie wdarły się do nas zimne wiatry i przywiały one nieco wspomnień z wakacji.
-
Przyczepka weehoo – czy warto?
Do tej pory trasy rowerowe przemierzaliśmy z odziedziczonym po dzieciach szwagra siedziskiem do roweru. Niestety, już pod koniec zeszłorocznego sezonu rowerowego, jadąc za moim mężem i córką ściskało mnie w dołku. Córka była coraz cięższa, a fotelik był już naprawdę leciwy i niestety nie rósł wraz z Melanią. Tylna opona obciążona była do granic i wyglądała jak flak, a moja córka przy najmniejszych dziurach (a tych w Polsce nie brak na drogach) niebezpiecznie przechylała się wraz z fotelikiem to na jedną to na drugą stronę.
-
Pierwsze dni…
Od 15 czerwca na stałe zagościliśmy w Łodzi. Rozpakowywanie i sprzątanie nie miało końca. To, co wypakowałam i jakimś cudem udało mi się upchać, tylko zajmowało miejsce w szafach, a rzeczy do rozpakowania jakby nie ubywało… Kryzys gonił kryzys, byłam pewna że nie zmieszczę tego wszystkiego co przywieźliśmy. W końcu udało się. Opanowałam chaos, w szafach zapanował względny porządek, pudła powędrowały do kosza, a na parapetach pojawiły się kwiaty. Kiedy po dwóch dniach rozpakowywania i układania mogłam nacieszyć oczy przestrzenią, nadszedł moment gruntownych porządków. Okna, półki, przestrzenie pod wersalkami- wszystko wymagało dokładnego wysprzątania. W między czasie odbywał się drugi nabór do przeszkoli, więc z nadzieją udałyśmy się do tego wymarzonego,…
-
Our place…
Najgorszy jest powrót, oswojenie się z miejscem, w którym się mieszka, ale do którego nie chce się wracać. Pogodzenie się z myślą, że trzeba tu żyć, jeść, spać, myśleć, na tym placu zabaw bawić się z dzieckiem… i tak dalej… Powrót do miejsca, które wciąż jest obce, nieprzyjazne, niegościnne, do mieszkania które wynajmujemy już od trzech lat i po tych trzech latach starań, urządzania, odnawiania nadal nie jest do końca swojskie. Na co dzień już tego nie odczuwam, gniew i smutek zamieniły się w obojętność. Jednak po dwóch tygodniach nieobecności, po dwóch tygodniach spędzonych w domu rodzinnym ciężko jest powrócić do codzienności… Pewnie za kilka dni będzie jak dawniej, pogodzę…
-
Rowerem przez świat
Weekend! Wreszcie rodzina w komplecie od rana do nocy 😉 Gdy tylko obudził nas radosny szczebiot Melanii, wyskoczyliśmy z łóżek na wspólne śniadanie i ulubioną kawę. Takiego dnia nie można jednak było zmarnować w domu. Po śniadaniu wskoczyliśmy na rowery i pojechaliśmy do parku. Mini zoo + plac zabaw + lody w cukierni = naprawdę udana sobota dla całej rodziny. Melania ma na sobie tuniczkę z sówką marki Pepco 😉 za jedyne 15 złotych, popielate legginsy z kokardkami (prezent) oraz kolorowe sandałki, w środku skórzane, firmy Badoxx za 30 zł. I wygłupy z mamą.