-
Zdrowy tryb życia- jak to wygląda w moim domu?
Kto czyta mnie w miarę regularnie, wie że jestem maniaczką zdrowia. Kiedy słowa narodowego wieszcza ziściły się w moim życiu i zrozumiałam, że nic nie ma sensu kiedy chorujemy, zmieniłam dotychczasowy styl życia. Zdrowy tryb życia to nie tylko urozmaicona dieta i aktywność fizyczna. Zdrowy tryb życia to stan umysłu, który ma iść nieco przed rewolucyjnymi zmianami w Twojej dotychczasowej egzystencji. Zdrowy tryb życia zaczyna się w umyśle, w przekonaniu, że chemia którą faszeruje się jedzenie, przyprawy, kosmetyki, artykuły gospodarstwa domowego itd. jest dla nas szkodliwa. Wiem, że wciąż istnieją ludzie zdający sobie sprawę z istnienia konserwantów, parabenów, glutaminianu sodu itp., ale którzy…
-
Przyczepka weehoo – czy warto?
Do tej pory trasy rowerowe przemierzaliśmy z odziedziczonym po dzieciach szwagra siedziskiem do roweru. Niestety, już pod koniec zeszłorocznego sezonu rowerowego, jadąc za moim mężem i córką ściskało mnie w dołku. Córka była coraz cięższa, a fotelik był już naprawdę leciwy i niestety nie rósł wraz z Melanią. Tylna opona obciążona była do granic i wyglądała jak flak, a moja córka przy najmniejszych dziurach (a tych w Polsce nie brak na drogach) niebezpiecznie przechylała się wraz z fotelikiem to na jedną to na drugą stronę.
-
Jak dobrze zacząć dzień
Nie dam Ci recepty na dobry dzień, ale powiem Ci jak wygląda mój idealny poranek, który daje mi energię i radość na cały dzień. Budzik– znienawidzony dźwięk. Gdy go słyszysz- wyłączasz i… zapadasz w drzemkę. Ten moment to moment decyzji czy zaczynasz dzień dobrze czy źle. Zaufaj mi- gdy wstajesz równo z budzikiem, przeciągasz się energicznie i biegniesz do łazienki, nie dość że przebudzasz się natychmiastowo, to w dodatku czujesz momentalny przypływ energii. Czytałam kiedyś na ten temat i jest to najskuteczniejszy sposób na pobudkę- wstać równo z budzikiem, bez polegiwania, bez drzemania- takie przeciąganie momentu pobudki może przyprawić Cię jedynie o…
-
Jak szybko ogarnać się po porodzie? Ćwiczenia w połogu cz. II – post gościny Eli Milamalim
Dziś mam dla Was niespodziankę! Coś, czego na tym blogu jeszcze nie było 🙂 Mianowicie: post gościnny. O czymś takim jak wpis gościnny wyczytałam nie tylko u Uli Phelep ale także Doroty Zalepy- pomyślałam, że to super pomysł i… na tym się skończyło. Nie miałam pojęciu komu i na jaki temat to zaproponować, pomyślałam, że nie ma co się spieszyć i to była mądra decyzja, bo wpis gościnny niejako sam poprosił się o pojawienie.
-
Idziemy za ciosem i walczymy z muffin topem ;)
Jakkolwiek absurdalne są marzenia o zmianie budowy naszego ciała determinowanego układem kostnym, o czym pisałam odnośnie dążeń kobiet do osiągnęcia thigh gap, o tyle walka z muffin top dla mnie wydaje się niepozbawiona sensu i podstaw.
-
Thigh gap dream czyli kiedy lepiej odpuścić…
Jeśli nie zrozumiałaś/łeś tytułu postu, to nawet tego nie czytaj, bo to znaczy że żyjesz w lepszej czasoprzestrzeni… Nie ma sensu zaśmiecać sobie głowy pojęciami, które pojawiają się i znikają, żeby truć nam życie.
-
Sport? Mam na to czas tylko w domu.
W liceum rozpoczęłam przygodę z kursem tańca. Z powodu niemożności znalezienia partnera (raz był, raz nie- mężczyźni są niechętni takim sportom:P) tańczyłam dość nieregularnie. Miałam jednak zmobilizowane koleżanki i wieczorami, w przerwie od nauki, biegałyśmy. To był fajny czas. Będąc na studiach odkryłam tańce indywidualne. Wyciągnęłam koleżankę i regularnie chodziłyśmy na najróżniejsze odmiany: dance hall, sexi dance itd. Oprócz tego chodziłyśmy też na aerobik. Zawsze ćwiczyłam też regularnie w domu. Nie stroniłam od sportu. W miarę możliwości uczyłam się nowych jak narty i łyżwy, z których pierwsze opanowałam przyzwoicie.
-
Sposoby na przemianę materii (obciążonej Wigilią ;)
Nie wiem jak Wy, ale ja w okresie świątecznym zamieniam się w rasową świnkę i jem co mi się na widelec nawinie. Wigilia jest pod tym względem dla mnie szczególna, bo tak jak gotuje moja mama nie gotuje nikt i czegokolwiek się ona nie tknie, natychmiast zamienia w eksplozję smaków. W Wigilię moja mama przechodzi samą siebie. Stół zawsze ugina się od pyszności. Najbardziej, w wydaniu mojej mamy, lubię kapustę z grochem, kulebiaka, barszcz i kompot z suszu (edit: również wspaniały na przyspieszenie przemiany materii, poprawę trawienia i złagodzenia uczucia pełności). Całą resztę również robi po mistrzowsku, ale jednak to te dania skradły moje serce. Zawsze też upieczonych jest kilka…
-
Istotne szczegóły
Jestem matką, a dla matki szczegóły liczą się wyjątkowo. Jak świat szeroki tyle jest definicji matki. Dla mnie matka to zapracowana istota płci nijakiej, w zaplamionym dresie, podająca mężowi gorący obiad, gdy wraca z pracy i karmiąca dziecko przed bajkami. Żeby taka matka przypomniała sobie, że jest też kobietą, nie tylko instytucją matki i żony, musi docenić istotne szczegóły. Istotnym szczegółem nie jest dziecko ani mąż, bo raz, że nie są szczegółami, a dwa są po prostu najważniejsi na świecie. Istotny szczegół to otaczanie się pięknem. Piękno to coś co sprawia, że przypominasz sobie o pierwiastku kobiecym, który w sobie nosisz… Istotny szczegół to smaki i zapachy. Nie ma dla…
-
Wyznania niemobilnej mamy
Od ośmiu lat nikomu nie udało się przekonać mnie żeby zrobić prawo jazdy. W dzisiejszym poście nie będę ubolewać jak mi niewygodnie w życiu, tylko obalę wszelkie argumenty wobec mnie stosowane i pokażę jak fajnie prawo jazdy jest… nie mieć 🙂 “Nie jesteś niezależna”– jak to słyszę to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Do tej pory zależność kojarzyła mi się, no właśnie…, z zależnością wobec kogoś. Owszem jestem zależna, bo nie mam pracy i NIESTETY jestem uzależniona od portfela, chęci, zdania męża w każdej kwestii związanej z finansami. To jest najbardziej przykra i bolesna forma zależności, na moje nieszczęście dotyczy mnie w 100%. Ja więc życiową zależność odbieram…