-
Minął nam rok… Niezwykły rok
Szóstego czerwca opublikowałam pierwszy post. Krótki, nieporadny, wycofany, opatrzony nie do końca wydarzonymi zdjęciami zrobionymi moim telefonem. Przeglądając mojego bloga, zauważyłam wyraźne postępy. Postępy daje się już zauważyć przy pierwszych postach, które robią się coraz dłuższe, osobiste, a zdjęcia coraz lepsze, pomimo że na samym początku robiłam je telefonem. Zaangażowałam się. Bardzo mocno i poważnie. Blog stał się częścią mnie, a ja częścią mojego bloga. Choć pokazuję tylko wycinek mojej rzeczywistości, fragmenty naszego życia, to jest on do granic szczery i prawdziwy, jest mną. Nie lukruję, nie wybarwiam ani nie koloryzuję, nie oszukuję, nie przemilczam. Piszę jak jest i jak czuję, nie udaję kogoś, kim nie jestem. Choć na żywo…
-
Jak to było kiedyś…
Piątek pierwszego maja, godzina 5:45. Dzwoni budzik. Zrywam się i jak zwykle po przebudzeniu biegnę do łazienki. Kiedy już jestem wypucowana i ubrana, zabieram się za szykowanie córy i dobudzanie męża. Po godzinie 6, z kawami w kubkach termicznych pakujemy się do auta i wyruszamy na rodzinną majówkę do Łodzi. Nie rezerwujemy hotelu. Auto zawalone po dach, wyposażone w pożyczony boks. Wraz z nami jedzie kilka ogromnych pudeł z pościelą i ręcznikami, stos ciuchów, trochę zabawek, nawet patelnia. To nie będzie zwykła rodzinna majówka- jedziemy odebrać klucze do naszego nowego gniazdka. …
-
Nadchodzą zmiany…
Zmiany, zmiany, zmiany. Obecnie wszystko skupia się w naszym domu wokół przeprowadzki. W wolnym czasie pakujemy, sortujemy, wyrzucamy, wywozimy, rozdajemy, weryfikujemy co nam jest potrzebne a co można oddać, co można przechować u rodziny a co koniecznie zabrać ze sobą.
-
Wiosenne zmiany czyli moja przeprowadzka
Poprzednia nazwa bloga bardzo mnie uwierała: ograniczała, była niepotrzebnie anglojęzyczna, zawężała odbiór bloga i w zupełności zaczęła od niego odbiegać. Adres bloga żył sobie własnym życiem, a mój blog własnym. Obawiałam się jednak bardzo przeprowadzki na własną domenę: utrata czytelników i ruchu na blogu, zaczynanie od zera, przenoszenie postów itd. itp.Dopiero ten artykuł Karoliny Krzysztofiak uświadomił mnie, że mogę bezboleśnie przeprowadzić się na własną domenę, nie tracąc jednocześnie, całego swojego dorobku na blogu. Mąż więc pomógł mi wygenerować nowy adres URL i tak stałam się właścicielką mojego bloga i adresu do niego! Nazwa Nowy adres mojego bloga pojawił się w mojej głowie błyskawicznie.…