-
Bajki czar
Chciałabym na tydzień przenieść się do XVIII czy XIX wieku, zamieszkać w takim pałacu jaki mamy w Łańcucie czy Pszczynie, włożyć długą suknię z gorsetem i zachłysnąć się atmosferą tamtych czasów. Piłabym herbatę z porcelanowych filiżanek, dolewając do niej świeżego mleka, siadałabym na szezlongu czytając romanse i grzejąc stopy w cieple kominka, na obiad jadłabym dziczyznę popijając ją pitnym miodem. Wieczorami odwiedzałyby mnie moje przyjaciółki, czytałybyśmy poezję na głos lub grały w brydża, chodziłabym na wspaniałe bale i tanczyła walca. Kto nie chciałby zasmakować takiego życia choćby przez jeden dzień? Póki co muszę sama sobie pisać własną bajkę dopasowaną do obecnej rzeczywistości, ale nikt nie zabroni mi ani marzyć ani…
-
Rozpocząć tradycję…
Niedługo po przebudzeniu, zaraz po nakarmieniu córeczki, robię sobie parzoną kawę w swoim ulubionym kubku. Nieważne jak mi minęła noc i jaka jest pogoda za oknem, ta kawa to coś na co czekam odkąd otwieram oczy i coś co smakuje mi najlepiej z samego rana. Nie chodzi tu o efekt przebudzenia po kofeinie (która niestety na mnie nie działa), ale o cały rytuał czekania, przygotowywania, o niezwykle aromatyczny zapach i smak kawy, o to że ją piję z ulubionego kubka… Kawa zawsze towarzyszy mi rano, wprowadza mnie w błogi, rodzinny, spokojny nastrój. Być może dlatego że i dla mnie i dla mojego męża nie ma lepszego…
-
Our place…
Najgorszy jest powrót, oswojenie się z miejscem, w którym się mieszka, ale do którego nie chce się wracać. Pogodzenie się z myślą, że trzeba tu żyć, jeść, spać, myśleć, na tym placu zabaw bawić się z dzieckiem… i tak dalej… Powrót do miejsca, które wciąż jest obce, nieprzyjazne, niegościnne, do mieszkania które wynajmujemy już od trzech lat i po tych trzech latach starań, urządzania, odnawiania nadal nie jest do końca swojskie. Na co dzień już tego nie odczuwam, gniew i smutek zamieniły się w obojętność. Jednak po dwóch tygodniach nieobecności, po dwóch tygodniach spędzonych w domu rodzinnym ciężko jest powrócić do codzienności… Pewnie za kilka dni będzie jak dawniej, pogodzę…
-
Tyle słońca w całym mieście…
Świat, w którym żyjemy jest intrygująco skomplikowany. Z jednej strony jest wspaniały, niezwykły, pełen cudów, a z drugiej trudny, przerażająco zawiły, groźny… Daje nam tysiące szans, by zaraz potem bezpowrotnie je odebrać. Oferuje nam cuda, których nigdy nie zobaczymy, nie poczujemy, nie doznamy. Jednych hojnie obdarowuje, innym niesprawiedliwie skąpi… W tak pięknym i trudnym świecie żyje się większości jak w kalejdoskopie, ale dzięki tej zmienności uczymy się doceniać i dostrzegać. Czy można więc potępiać ludzi, tych szarych i zwykłych jak choćby ja, za odrobinę dopieszczenia? Taki zdrowy i racjonalny hedonizm potrzebny jest każdemu z nas. Hedonizm jednak nie jest tutaj właściwym slowem, gdyż niesie z sobą negatywny ładunek. Mam tutaj…
-
Przygoda z Reksiem
Dziś wypadł nam cudowny, spontaniczny wypad do miasta królów. Nadal spędzamy wakacje u dziadków, więc do Krakowa blisko, a że kochamy to miasto korzystamy z każdej okazji by je odwiedzić. Nie ma to jak zachłysnąć sie atmosferą tętniącego życiem miasta, pobyć tu chociaz chwilę, napić się pysznego cappuccino, przejść bulwarem, popatrzeć na tubylców i turystów… ach, gdyby tylko tak częściej… Melania ma na sobie uroczą sukieneczke firmy Barbaras.
-
Legginsy
Legginsy- wymarzony element garderoby córki i mamy. Wygodnie i bez skrępowania to dewiza nie tylko malutkiej osoby, którą chce szaleć na placu zabaw, ale i mamy która tej osóbki musi aktywnie pilnować 😉 My mamy dużo legginsow w naszej garderobie i obie bardzo je lubimy.
-
Wieczór w ogrodzie
Nie ma nic bardziej relaksującego i błogiego niz ciepły, letni wieczór w pięknym ogrodzie, w dodatku w ogrodzie dziadków, których tak rzadko się widuje. Czego brakuje? Huśtawka jest, owoce z babcinego ogródka są, słońce i dziadkowie, zabawek po cioci cała masa. Chwilo trwaj! Melania ma na sobie sukieneczkę z Wójcika, którą udało mi się kupić w outlecie tego sklepu za jedyne 18 zlotych 🙂
-
Spacer po parku
Sportowa elegancja w odcieniach błękitu- czyli wynik kompromisu zawartego pomiędzy mną a córką. Wbrew pozorom to ja nie stawiam na elegancję. Kiedy tylko moja Melania otwiera rano oczka słyszę nieodzowne: “ja chcę sukienkę mama” albo “założymy balową sukienkę?”, w dodatku najlepiej żeby była w różu. Mała chodziłaby od rana do wieczora w strojnych, najlepiej balowych sukniach, ale czasem niestety nie ma na to pogody albo po prostu… ciężko jest pogodzić jej zamiłowanie do energicznych, szalonych zabaw z tysiącem falban. W dodatku nie jestem zwolenniczką różowych księżniczek, dlatego czasem dyskusje na temat tego w czym Melania wyjdzie trwają długo. Mam to szczęście, że jeśli zestaw jest odpowiednio dziewczęcy i elegancki nie…
-
Tęsknota za słońcem…
Nic mnie tak latem nie smuci jak strugi deszczu, mgła i chłód utrzymujące się dłuższy czas. Kocham wszystkie cztery pory roku a ta miłość polega na tym, ze kocham czar każdej z nich. Uwielbiam naszą złotą, polską jesień i długie wieczory z grzanym winem, ubóstwiam zaśnieżone stoki zimą i narty, a także lepienie bałwana i wożenie małej na sankach, kocham wiosnę za jej zmienność i że wszystko budzi się do życia, że dni są coraz dłuższe a wieczory coraz cieplejsze. Lato kocham za słońce i tego od lata oczekuję: upałów, weekendów nad wodą, wycieczek rowerowych, długich spacerów, mrożonej kawy, lodów, świeżych owoców i przepysznych warzyw (które wprost uwielbiam). Przykro mi,…
-
Niedziela z Reksiem
Niedzielę spędziliśmy w rodzinnym mieście Reksia. Mamy tam bardzo blisko, a miasto bardzo nam się podoba. My lubimy niezwykle piękne, klimatyczne, stare kamienice, a Melcia fontanny i liczne atrakcje dla dzieci. Ktoś odważy się odgadnąć ze zdjęć gdzie byliśmy przedwczoraj? Melania ma na sobie: sukienka- Cubus (wyprzedaż) buciki- po kuzynce torebka- Reserved