-
Tchnienie wiosny, tchnienie Świąt…
W naszym mieszkanku również zawitała wiosna, przyniosła z sobą powiew świeżości i dużo wielkanocnych symboli. Lubię przystrajać dom na Święta. Gdy córa wróciła z przedszkola i zobaczyła te kilka drobiazgów przypominających, że wiosna tuż, tuż, a lada dzień najważniejsze dla katolików Święta; była tak zachwycona, że aż spontanicznie pocałowała mnie w rękę. Czy może być piękniejsza podzięka za te parę chwil spędzonych na przygotowywaniu świątecznych ozdób? A teraz zapraszam Was do siebie…
-
Surowy to nieczuły? Czyli jak wychować żeby się nie zmęczyć…
Znów temat wychowania powraca na mój blog. Od ponad trzech lat jestem aktywnym, wychowującym rodzicem, ale długie lata byłam biernym obserwatorem wychowywania mojej dużo młodszej siostry. Na temat wychowania trochę wiem, a teraz jako siostra nastolatki widzę też jakie są jego efekty. Dlatego pomimo trudności poruszanego tematu, nie waham się- podejmuję! Byliśmy wczoraj w przychodni z Melcią (długa historia, ale mała dzielnie się trzyma, w zasadzie zdrowa, więc nie tłumaczę 🙂 i tam też doznałam niezwykłego napuszenia mojego ego :P. Ego matki. W poczekalni dla dzieciaczków była czwórka dzieci: bardzo grzeczny, bawiący się z mamą niespełna trzylatek, moja córa i dwójka diabełków. Trzyletni chłopiec i na oko pięcioletnia dziewczynka robili…
-
Grafiki do kącika dziecięcego
Ostatnio robiłam wpis na temat aranżacji dziecięcego kącika/pokoju. Wspominałam, że można urozmaicić taki kącik między innymi różnymi grafikami. Postanowiłam zrobić więc dla Was coś miłego i przygotowałam grafiki, które możecie pobrać, wydrukować i powiesić w pokoju Waszej pociechy/pociech. Mam nadzieję, że choć jedna przypadnie Wam do gustu. Nie są to dzieła sztuki, ale zważywszy na panujący obecnie trend na grafiki rysowane jakby ręką dziecka, to myślę, że idealnie się wpasowuję ;). Wystarczy, że klikniecie na zdjęcie, żeby móc pobrać grafikę.
-
Macierzyństwo raz a dobrze
Po trzydziestce zamykam fabrykę – to powiedziałam ex mężowi jeszcze grubo przed trzydziestką. Mówiłam, że jeśli chce więcej potomstwa to musi się wyrobić w odpowiednim czasie. Po namyśle i wysłuchaniu argumentów dlaczego tak postanowiłam, przyznał mi rację i bez dyskusji zgodził się na mój warunek. Dyskutowaliśmy o ilości pociech i doszliśmy do wniosku, że przy takim limicie czasu prawdopodobnie dwójka to maks. Ja byłam skłonna bardziej ku jednemu, a mój ex ku trójce. Tak czy siak z trójką moglibyśmy się nie wyrobić, więc poprzestało na zaplanowanej dwójce. Mijały miesiące. Melania z pleców przewróciła się na brzuszek, zaczęła raczkować, mówić, chodzić, poszła do przedszkola. Newralgiczna różnica wieku przepowiadająca tragedię zaczęła przeobrażać…
-
7 rzeczy, których o mnie (prawdopodbnie) nie wiedzieliście
Podobno taki temat wpisu jest ciekawy dla czytelnika, gdyż przybliża mu osobę blogera, czy też osoby piszącej bloga (jak wolę siebie nazywać). Postanowiłam więc podzielić się z Wami prawdą o mnie, dokładnie w tym czasie gdy okazało się, że ta zabawa krąży już po blogerskim półświatku. Początkowo chciałam zamieścić 10 prawd dotyczących mojej egzystencji, ale po namyśle postanowiłam dołączyć do zabawy w takiej formie w jakiej jest, czyli podzielić się z Wami siedmioma faktami na mój temat. Nie zostałam bezpośrednio zaproszona do zabawy, więc i ja pozostawiam Wam wolną rękę. Jeśli komuś podoba się pomysł na taki wpis- zachęcam, chętnie dowiem się więcej o Was wszystkich :). 1. Jestem piegusem.…
-
Jak żyć? Czyli kobieta, mężczyzna i dziecko na 37 metrach kwadratowych…
Utrafiło nam się bardzo, bardzo tanio wynajmować klitkę bez balkonu, więc zagryzamy zęby i choć nie jest łatwo tak żyć- żyjemy, a dzięki gnieżdżeniu się, obijaniu się o szafki i krzesła, spaniu we trójkę w jednym łóżku i trzymaniu zimą jedzenia na parapecie (żeby w mikro lodówce zmieścił się np. rosół) jesteśmy w stanie spłacać nasze auto oraz w miarę godnie jeść i mniej więcej raz w tygodniu wyjść we trójkę do cukierni. Coś za coś. Ktoś tak jak ja, wychowany w przestrzennym domu z ogrodem, kochający wolność, jasność i duuuużo miejsca- wie co przeżywam. Nie wspominając o dusznościach, siniakach i klaustrofobii, nachodzą mnie zwyczajne smutki dnia codziennego np. “nasze…
-
Urodziny malucha, czyli jak się nie zastawić, a postawić
Nie przypominam sobie, żeby mama urządzała mi kinderbale gdy byłam jeszcze tak malutka, że ledwo mówiłam, ale czasy się zmieniają i urodziny dziecka to, coś co wymaga obecnie odpowiedniej oprawy. Wielu rodziców wynajmuje sale w najróżniejszych figloparkach lub organizuje urodziny u siebie w domu/ogrodzie uprzednio wynajmując animatorów i/lub sprzęt taki jak trampoliny, dmuchane zjeżdżalnie, maszyny do robienia ogromnych baniek mydlanych. W gruncie rzeczy 3/4 czasu na takim “balu” dzieciaki mają zajęte- z reguły kreatywnie, przez osobę szkoloną w tej kwestii. Pozostała część czasu jest do wykorzystania w figloparku lub na zabawę. Nie jestem przeciwna takim rozwiązaniom, pod warunkiem, że dzieci są starsze i mamy na to fundusze. No bo jeśli…
-
Odświętnie
Post tylko fotograficzny. Dajemy znać, że żyjemy i mamy się wyśmienicie 🙂
-
LBA czyli moja druga już nominacja
Co za radość! Kolejna czytelniczka docenia mój mikro wkład w blogosferę. Dziękuję Kasi z całego serca! Zostałam nominowana do Liebster Blog Award po raz drugi, po raz pierwszy tutaj. Zgadzam się wprawdzie z Sabiną z Kluseczki po włosku, że samo wyróżnienie to nie jest klucz do sławy i sukcesu, ale dla mnie to prawdziwy zaszczyt, właśnie dlatego że dostaję nominację od innej/ego blogerki/a. Teraz tą nominację potraktuję do podzielenia się z Wami kolejną porcją wiedzy na mój temat ;). Nie będę postępować jak w standardowej nominacji, gdyż podobno nie można bawić się dwa razy. Tym bardziej, że z tego co sie orientuję, wszystkie blogi które czytam, też dostały już nominację, także miałabym kłopot…
-
Gdy dziecko ma już wszystko…
Wczoraj zaliczyłyśmy domowy kinderball. Urodziny Melcia w tym roku obchodziła podwójnie, bo z dziadkami rodzinnie i z koleżankami. W zeszłym roku też zaprosiłam jej ulubione towarzystwo w postaci koleżanki W. i kolegi R., bo wiem że to sprawia jej frajdę. W tym roku parę dzieci nie dopisało, ale pojawiła się niezawodna W. i starsza o rok koleżanka Melci D. Ktoś pomyślałby : ot, zwykłe, skromne urodziny w domu. Tak sama też odbierałam to, co zorganizowałam dla Meli, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że przecież urządzam imprezę dla 3-latki! Gdyby moja mama 23 lata temu ozdobiła pokój balonami i chorągiewkami, wystawiła na przybrany stół…