-
Czego Ci kobieto nie wolno w miejscu publicznym?
Nie o karmieniu dziś będzie, o nie! Zresztą, co mnie do karmienia, jak ja nie karmiąca tylko głodząca? Dziś o miejscach publicznych i co nam w nich wolno, a czego nie wolno. Post powstała w ramach wyzwania #blogujezowsiankaikawa 1. Nie wolno Ci kobieto pokazywać się publicznie bez makijażu. 2. Nie wolno Ci publicznie świecić majtasami, Jak ładne one by nie były. 3. Nie wolno Ci kobieto pokazywać publicznie, że czegoś nie potrafisz. Jeśli jeszcze czegoś nie próbowałaś, to nie próbuj publicznie, lepiej w domowym zaciszu, by potem zaskoczyć perfekcją. 4. Nie pokazuj latem publicznie ciała jeśli nie schudłaś. Koniecznie odchudzaj się, non stop. 5. Zachowuj się przyzwoicie. Chyba…
-
Must have czyli co mieć muszę by zdrowo żyć… Kozieradka!
W ramach blogowania z Owsianką i kawą dziś post pt. “Must have”. Ponieważ must have to fraza, której używa nawet Jolanta Kwaśniewska, pozwoliłam sobie ją zastosować, pomimo tego, że nienawidzę angielskich wtrąceń i zapożyczeń. Gęsią nie jestem, więc… 😛 Co jest mi do życia niezbędnie potrzebne? Co jest mi potrzebne w tym sezonie? Zaznaczmy, że must have została przywłaszczona przez terminologię związaną z szeroko pojętą modą. Powinnam więc stworzyć post na temat konieczności posiadania czegoś w szafie, domu, łazience… Myślałam, myślałam i wymyśliłam. Obiecałam Wam kiedyś post na temat kozieradki. Dotrzymuję słowa, bo kozieradka to istny must have w kuchni każdego człowieka, a już na pewno kobiety.…
-
Tarta grzechu warta: błyskawiczna i banalna
Sezonowe owoce, ciepło, mało czasu i mnóstwo rozrywek oraz aktywności oznaczają, że jeśli macie ochotę na coś słodkiego to nie musi być to zlepek chemii, cukru i syropu glukozowo-fruktozowego. Tarta, którą proponuję jest w zasadzie tak banalna jak Kopiec Kreta z kartonowego opakowania i prawie tak pyszna jak łakoć z przybytku Wentzla. Składniki na “ciasto”: opakowanie pełnoziarnistych herbatników (moje były z Biedronki) pół kostki masła (może być i nawet margaryna, próbowałam w obu wersjach i nie czułam różnicy :P) Wszystko blendujemy na gładko i wykładamy na spód do tarty, wkładamy do lodówki na czas przygotowania masy. Krem budyniowy: Wersja hard to nasz własny budyń z żółtek i mąki ziemniaczanej, ja…
-
Przyczepka weehoo – czy warto?
Do tej pory trasy rowerowe przemierzaliśmy z odziedziczonym po dzieciach szwagra siedziskiem do roweru. Niestety, już pod koniec zeszłorocznego sezonu rowerowego, jadąc za moim mężem i córką ściskało mnie w dołku. Córka była coraz cięższa, a fotelik był już naprawdę leciwy i niestety nie rósł wraz z Melanią. Tylna opona obciążona była do granic i wyglądała jak flak, a moja córka przy najmniejszych dziurach (a tych w Polsce nie brak na drogach) niebezpiecznie przechylała się wraz z fotelikiem to na jedną to na drugą stronę.
-
Stenders- otwarcie w Łodzi
Kiedy otrzymałam maila od Pani Julity z zaproszeniem na uroczyste otwarcie Stenders w łódzkiej Manufakturze, byłam tak mile zaskoczona, że z utęsknieniem czekałam na piątek trzeciego lipca czyli datę otwarcia. Nie mogłam się doczekać by poznać lokalne blogerki i zobaczyć jak wygląda takie otwarcie dla “VIP-ów”. Spotkanie rozpoczęło się o 12, każda z nas dostała pyszne smothie mango z Coffee Heaven a potem rozpoczęła się prezentacja produktów i oczywiście wąchanie, testowanie, oglądanie, smarowanie. Wychodząc stamtąd, pachniałam jak drogeria i błyszczałam tysiącem drobinek 24-karatowego złota, ale czułam się wyśmienicie, bo uczestniczyłam w rewelacyjnym spotkaniu, a przy tym zostałam obdarowana upominkami. Pani Julina- pr’owiec firmy była przesympatyczna i widać, że szczerze…
-
Aniołek…
Rodzicielstwo bliskości, o którym wiele się teraz mówi, a o którym ja mam informacje pozostające w sferze zasłyszenia lub intuicji, polega prawdopodobnie na tym, że staramy się mieć z dzieckiem więź, nie uciekamy się do kar cielesnych i z tego co się orientuję: śpimy z nim. Na tym etapie mogę stwierdzić, że nasze metody wychowawcze to właśnie rodzicielstwo bliskości. Melania śpi smacznie z nami w jednym łóżku trzymając nogi albo na mojej twarzy albo brzuchu, śpi rzecz jasna w poprzek i rzecz jasna od mojej strony… Melania nie otrzymuje kar cielesnych i prawdopodobnie nigdy nie otrzyma, staram się na nią nie krzyczeć i nie podnosić głosu, wszystko polega na tłumaczeniu,…
-
Jak sprzątam czyli kury domowej z mopem zmagania
Czy lubię sprzątać? Raczej nie, ale na pytanie czy lubię mieć czysto odpowiadam bez wahania: bardzo! Zwykłam mawiać “syfu nie zniese” (dziś dodałabym jeszcze “i kłamstwa”) i dalej obstaję przy swoim. Choćby świat mi się walił, mąż leżał obłożnie chory, a dziecko uciekło z domu- muszę mieć w miarę ogarnięty dom. Nienawidzę dziwnych zapachów unoszących się z kuchni, dlatego naczynia czy resztki pokarmu nie mogą mi stać za długo na wierzchu, nie znoszę flogających się rzeczy na widoku mych oczu, które mają swoje miejsce w szafie, pudełku czy w komodzie (ubrania muszą być pochowane, pościel poskładana), na wierzchu może być jedynie to, co może być na wierzchu 😛 tj. telewizor,…
-
Pierwsze dni…
Od 15 czerwca na stałe zagościliśmy w Łodzi. Rozpakowywanie i sprzątanie nie miało końca. To, co wypakowałam i jakimś cudem udało mi się upchać, tylko zajmowało miejsce w szafach, a rzeczy do rozpakowania jakby nie ubywało… Kryzys gonił kryzys, byłam pewna że nie zmieszczę tego wszystkiego co przywieźliśmy. W końcu udało się. Opanowałam chaos, w szafach zapanował względny porządek, pudła powędrowały do kosza, a na parapetach pojawiły się kwiaty. Kiedy po dwóch dniach rozpakowywania i układania mogłam nacieszyć oczy przestrzenią, nadszedł moment gruntownych porządków. Okna, półki, przestrzenie pod wersalkami- wszystko wymagało dokładnego wysprzątania. W między czasie odbywał się drugi nabór do przeszkoli, więc z nadzieją udałyśmy się do tego wymarzonego,…
-
Sposoby na niechciane włoski czyli (nie)skuteczna depilacja
Nadeszło lato czyli pora odsłaniania dużych połaci ciała ;). Nieważne czy zbędne kilogramy spędzają Ci sen z powiek czy też nie, lato to taka pora, że prędzej czy później wystawisz łydkę a może nawet wbijesz się w bikini.
-
Urocze Nin czyli maleńki cud na wysepce
Nin znajdujące się kilometr od Zatonu, to miasto ukryte na wysepce połączonej ze światem dwoma mostami. Na nogach Nin okrążysz w 10 minut, ale przez te 10 minut nie poczujesz upływu czasu, zregenerujesz siły, zapomnisz o smutku i problemach. Nin to miasteczko, w którym opuszczone gaje oliwne rozpościerają się pomiędzy starymi murami z kamienia, to miasteczko gdzie czuć włoski klimat a przy brzegu dryfują łódki i łódeczki, których jest tu chyba tyle, co mieszkańców. Niezwykłe, czarujące Nin, które zachwyciło nas do granic, nęciło swoim niepowtarzalnym klimatem, zapraszało niemal na stałe. Opuszczone ogrody z sypiącymi się domami wystawione na sprzedaż, mamiły mnie i…